środa, 29 maja 2013

Rozdział 17/ cz. 1

Zjechałem na autostradę na której tradycyjnie było mnóstwo samochodów. Tyler nie odzywał się słowem. Był dziwny. Stukał coś na swoim iPhonie, ale szczerze mówiąc nie bardzo mnie to obchodziło. Cokolwiek. Wyprzedziłem kilka samochodów, które swoim wolnym tempem tarasowały mi możliwość większego manewru. Nie jestem miłośnikiem wolnej jazdy dlatego też od razu przyśpieszyłem widząc wolne pole przede mną. Oparłem jedną rękę o drzwi, a drugą trzymałem kierownice. Męczące siedemnaście godzin przede mną. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, włożyłem jednego z nich do ust i odpaliłem. Zsunąłem lekko okno by nie robić z auta komory.
-Słyszałem, że niezłe z Ciebie ziółko Bieber -odezwał się mój towarzysz. Dopiero teraz zauważyłem, że nie wyglądał jak kryminalista. Miał czarne włosy, ręce co prawda pokrywały liczne tatuaże, ale z moimi było nie lepiej. Wyglądał normalnie.
-Cokolwiek -odpowiedziałem znudzonym tonem.
-W jakich terenach dokładniej się orientujesz? -zapytał.
-Głównie California. Wole tereny, które znam i które są łatwe do ogarnięcia. W tutejszych halach na straży stoją same cipy, którzy nie wiedzą jak używać paralizatora -zaśmiałem się lekko. Raz jeden frajer próbował tego na mnie, ale zanim włączył ja zdążyłem na spokojnie wyjść z hali towarowej i odjechać. Nie rozumiem po co zatrudniać takich tępych frajerów. Dzięki nim moja robota staję się niewiarygodnie dziecinna.
-Dobra do rzeczy. Wysadzasz mnie na 8th Ave pod Grand Hyatt -zakomunikował bardziej poważnym tonem.
-Jasne -odparłem. Nie miałem ochoty na jakieś specjalne konwersacje z nim. Przyśpieszyłem jeszcze bardziej, skręciłem na lewy pas i jechałem dalej przyśpieszając co chwilę. Skręciłem gwałtownie na prawy pas i zjechałem na stacje. Zatrzymałem się by zatankować. Założyłem okulary na nos i wysiadłem z auta. Nie ważne, że było grubo po jedenastej. Przeczesałem ręką moje włosy i zacząłem tankować auto. Patrzyłem na licznik i zatrzymałem się w pewnym momencie co oznaczało, że to powinno wystarczyć na kolejne mile. Wchodząc do środka spostrzegłem nieziemską blondynkę za kasą. Udałem się w jej stronę uprzednio ściągając okulary z nosa. Posłałem jej zabójczy uśmiech na co ona, pomimo makijażu, zarumieniła się.
-Witaj -wychrypiałem. Albo mi się wydawało, albo już doszła. Zaśmiałem się pod nosem podając jej jedną z kart kredytowych.
-To wszystko? -zapytała lekko speszona.
-Tak -schowałem kartę do portfela i już miałem odchodzić kiedy rzuciłem- Zapomniałaś o czymś mała -mrugnąłem do niej by się przybliżyła. -Numer telefonu -uśmiechnęła się i szybko zapisała numer na kartce. Mrugnąłem do niej i wyszedłem. BANG! I tak nie ma na co liczy.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi do mojego Range Rovera.
-Mała dziwka -mruknął Tyler pod nosem.
-Huh?
-Ta blodni. Dobra kurwa, znam ją. Nadaje się tylko do pierdolenia -rzucił. Czyli te duże piersi nie wzięły się same z siebie.
-Dziwka powiadasz.. -zaśmiałem się lekko. Zgiąłem karteczkę w ręce i rzuciłem ją na kolana Tylera -To na wszelki wypadek jakbyś chciał się zabawić -rzuciłem.
-No nie pierdol, że dała Ci numer -powiedział widocznie rozbawiony.
-Nie pytałem jej o zdanie -wzruszyłem ramionami.
-Laska ma pewnie więcej chorób w sobie niż wynosi jej poziom IQ -Tyler pokręcił głową z politowaniem. Nic już nie odpowiedziałem. Powoli zbliżaliśmy się do granicy z Oregon.  Podjechałem do bramek i wystawiłem swój dowód.
-Mógłby pan uchylić bardziej okno muszę zidentyfikować twarz -jak powiedziała tak zrobiłem. Tyler nie odwracał głowy by nie zdradzić swojej tożsamości.
-Przewozi pan coś? -zapytała.
-Sour Patch Kids -powiedziałem całkiem poważnie.
-Huh? -popatrzyła na mnie dziwnie. Ledwo powstrzymywałem się od śmiechu. -Dobrze,  w takim razie miłej jazdy -uśmiechnęła się fałszywie. Zauważyłem, że jej oczy wlepione są w rękę Tylera. Odjechałem więc z piskiem opon by nie wzbudzać podejrzeń. Wiem, że koleś jest poszukiwany przez policję, która niedawno dała sobie na wstrzymanie ponieważ koleś jest nie do zdemaskowania.
-Włącz radio -powiedział. Nacisnąłem kilka guzików na desce rozdzielczej i wsłuchiwałem się w piosenkę, która aktualnie leciała.
-Ta laska była dziwna -rzuciłem.
-Jak wyglądała? -zapytał.
-Miała czarne włosy z twarzy wydawała się na dość chamską i miała wyraźny pieprzyk nad górną wargą -oczy Tylera momentalnie się powiększyły.
-Coś ty kurwa powiedział? -uderzył rękoma o deskę.
-Łoo stary weź na wstrzymanie. To co słyszałeś -wzruszyłem ramionami na co on cicho przeklnął.
-Zjedź na pobocze -rozkazał. Zjechałem na jakieś bezludzie.
-Masz jeszcze jakieś inne tablice? -zapytał.
-No mam jeszcze cztery komplety, czemu pytasz? -zdziwiłem się.
-Słuchaj mnie teraz uważnie. Jesteśmy teraz na piątce, za jakieś dwadzieścia minut będzie zjazd w lewo. Skręcisz tam i pojedziesz prosto. Jak dam Ci znak wrócimy spowrotem na autostradę -zdziwiłem się.
-O co chodzi? -zgasiłem auto i popatrzyłem na niego.
-Ta laska nie jest tylko laską, która pracuje na bramkach jest również informatorem policji. Zawsze patrzy na ludzi gdy dają jej znak, że kogoś szukają. Rozpoznała mnie, wiem to. Nie wiem jak do kurwy mogłem być taki nieostrożny. Suki miało tutaj nie być.-powiedział oburzony.
Wysiadłem z auta i zamknąłem za sobą drzwi. Wyjąłem z bagażnika dwie inne tablice i zmieniłem je szybko. Na te numery nie był zarejestrowany żaden samochód, więc gdyby policja mnie złapała, gówno na mnie mają. Wsiadłem spowrotem do auta i jechałem dalej.
-Skręć tutaj -usłyszałem głos Tylera i skręciłem w prawo. Zastanawia mnie skąd on za te wszystkie dziwki pracujące na trasie z LA do Seattle.
Widziałem jak mój towarzysz wyciąga ze swojej torby szarą bluzę i zakłada ją na siebie.
-Niezłą sumkę Ci Colorado zaproponował w zamian za to -zaśmiał się chociaż ja nie widziałem w tym nic śmiesznego.
-Dziesięć kawałków mi wystarczy -rzuciłem.
-Na dziwki idealnie -wyszczerzył się i pokiwał głową.
-Bez pierdolenia, dziwki mi nie potrzebne -wtedy pomyślałem o tym co teraz robi Sky, czy już śpi i czy jest bezpieczna.
-Ouu masz już swoją dziwkę? -poruszał brwiami. Mimo iż nie wiedział, że mam dziewczynę określenie Sky jako dziwki niezmiernie mnie wkurwiło.
-Skończ pierdolić kurwa! -powiedziałem oburzony.
-Nie podnoś głosu smarkaczu -odpowiedział całkiem poważnie i spokojnie.
-To z łaski swojej nie mów o mojej dziewczynie jak o dziwce -zacisnąłem ręce mocniej na kierownicy i wcisnąłem gaz.
-Chyba zapomniałeś z kim jedziesz koleszko -na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
-Cokolwiek. Mam dowieźć tylko twoją dupę na miejsce i po problemie -splunąłem.
-Owszem, ale nie mam zamiaru przez pierdolone siedemnaście godzin tłuc się w aucie więc zjedziesz do jakiegoś dobrego motelu z dobrymi kurwami -powiedział. Gdyby nie to, że koleś jest dobry w swoje klocki to uwierzcie mi, uderzył bym go tu i teraz. Jest niesamowicie irytujący i wkurwiający. Ma się za chuj wie kogo.

Sky POV:

Oh Bieber pewnie nie fatyguj się by napisać czy wszystko z tobą w porządku bo przecież po co. 
Wolnym krokiem zeszłam do kuchni gdzie siedziała moja matka, a ojca jak zwykle nie było w domu. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej jakieś smakołyki do zrobienia kanapki. Zrobiłam dwie ogromne kanapki z serem, pomidorem, sałatą i ogórkiem do tego majonez i szczypiorek. Usiadłam naprzeciwko matki i zajadałam się moim posiłkiem.
-Sky posprzątaj to -warknęła. Czy w tym domu nie można spokojnie zjeść, by nie usłyszeć darcia się? Oh nie.
-Widzisz, że jeszcze nie skończyłam -powiedziałam biorąc kolejny kęs.
-Ile razy mam Ci powtarzać, że masz po sobie sprzątać -powiedziała z wrzutem patrząc na mnie.
-Kurwa.. -szepnęłam sama do siebie -Czy ty do jasnej cholery nie widzisz, że jeszcze NIE ZJADŁAM?! -położyłam nacisk na ostatnie dwa słowa i rzuciłam kanapkę spowrotem na talerz.
-Nie tym tonem! -krzyknęła.
-I o co cały szum? Bo ci ogórek z pomidorem przeszkadzają? Okres masz kobieto?! -jej twarz poczerwieniała ze złości.
-Gówniaro! Wiesz do kogo mówisz! -splunęła. Czy ona naprawdę ma coś nie tak z głową? Okej, to jest moja matka, ale czy ona serio do jasnej cholery nie widzi, że JEM?!
-Kurwa! Jem! -krzyknęłam. Przekleństwo samo wymsknęło mi się z buzi.
-Co to za słownictwo?! -krzyknęła.
-Mam dziewiętnaście lat, a mam się odzywać jakbym w przedszkolu była? Weź odbij -sapnęłam niezadowolona.
-Albo się uspokoisz, albo...
-Albo co? -zapytałam. Uderzy mnie? Tylko tyle potrafi zrobić. Nie raz dostałam w policzek jak zwykle za nic. -Uderzysz mnie? -zaśmiałam się. -Jesteś żałosna.
-Sprzątaj to i marsz do góry! -krzyknęła.
-W twoich snach Cintia -nazwałam ją po imieniu.Wtedy poczułam uderzenie i piekący policzek.
-Nigdy więcej nie waż się mówić do mnie w ten sposób -popatrzyła na mnie z wyrzutem. Rzuciłam talerzem o ziemię, który roztrzaskał się na małe kawałki.
-Pierdole to -mruknęłam. Ściągnęłam z wieszaka czarną bluzę, ubrałam swoje vansy i złapałam za klamkę.
-Dokąd to? -usłyszałam za sobą.
-Nie twój zasrany interes! -krzyknęłam i wybiegłam z domu. Było grubo po dwudziestej trzeciej, a ja z powodu matki będę włóczyła się po mieście.
Chodziłam bez celu ulicami Miasta Aniołów i obserwowałam ludzi. Jedni byli pijani, a inni dopiero szli na imprezę. Jutro szkoła do której nie pójdę. Nie mam zamiaru iść i przykuwać uwagę gapiów. Z pewnością by tak było. Kopałam namiętnie jakiś kamyk nie patrząc przed siebie. Po chwili poczułam uderzenie w ramię i szybko się ocknęłam.
-Co kur... -spostrzegłam obok siebie drobną blondynkę o zielonych oczach. Dobitnie mi kogoś przypomniała, jednak nie mogłam sobie przypomnieć kogo.
-Patrz jak chodzisz pokrako -warknęła na mnie i poszła dalej. Jej zielone oczy były zupełnie jak oczy Rose, ale to niemożliwe. Jej tutaj już nie ma, wyjechała.
Zarzuciłam na głowę kaptur i szłam dalej przed siebie. Usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam przed siebie. Wyciągnęłam z kieszeni swojego iPhona i wystukałam sms'a do Justina. Zablokowałam ekran i spowrotem umieściłam przedmiot w kieszeni. Zaczął jednak ponownie wibrować.
*Tata dzwoni*
-Co jest? -warknęłam.
-Sky dlaczego wybiegłaś z domu? -zapytał.
-Oh! Zapytaj twojej wspaniałomyślnej żony i mojej matki, która stwierdziła, że musi dać mi jakąś karę rodzicielską i wymierzyła mi policzek za coś czego kurwa nie zrobiłam! -wykrzyczałam na jednym wydechu.
-Gdzie jesteś? -spytał widocznie zmartwiony.
-Downer Street. Jeśli myślisz, że wrócę do domu to jesteś w pieprzonym błędzie -powiedziałam.
-Za dziesięć minut tam będę -rozłączył się. Świetnie, no po prostu świetnie.

-Sky idziemy -usłyszałam nad sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam swojego ojca. Wstałam niechętnie z ławki i podążyłam za nim wolnym krokiem. Wsiadłam do jego SUV i bez zapinania pasów usadowiłam się wygodnie na siedzeniu.
-O co poszło? -zapytał siadając za kierownicą.
-O jedzenie -wzruszyłam ramionami.
-Serio? -zaśmiał się.
-Tato! Serio.. ona ma zawsze problem -rzuciłam.
-To nie zmienia faktu, że to twoja matka i oczekuje od Ciebie szacunku -Oh serio tato? Serio?
-Aha. Czyli ja mam ją całować po piętach kiedy ona mnie bije i poniża?. Dobre sobie -zironizowałam.Ta sytuacja była najbardziej patologiczną sytuacja dotychczas.
-Skylar uspokój się -powiedział poważnie.
-Vice versa tato -nic już nie mówiliśmy. Ja nie widziałam potrzeby, a ojciec najwidoczniej nie chciał mnie bardziej denerwować. Punkt dla Ciebie za wspaniałomyślność, tato.

Ciekawe co u Justina....

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział rozłożony jest na dwie części :)

WOW! 
Tyle mam do powiedzenia. 
20 000 wyświetleń?! 
Czy ja dobrze widzę? 
Nawet nie wiecie jak bardzo jestem z tego powodu dumna! 
Dziekuję! 

Jak myślicie to była Rosie?

16 komentarzy:

  1. Wspaniałe . Chce jeszcze . POZDRO . ;* Kocham cie i twój blog . <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. przeczytaj wszystkie rozdziały :)

      Usuń
    2. Czytalam ale juz zqpomnialan niestety :(

      Usuń
    3. To była przyjaciółka Sky. Wyjechała jak była mała. To chyba ona o ile pamiętam.

      Usuń
  3. Meega.. <3
    Tak to była Rosie. !!
    Kocham Cię .. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super : **
    Tak, myślę że to była Rosie :))
    Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam <3
    Kurcze jak to czytam... Cudowna historia .
    Daje do mysślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam tą historię i tego bloga... proszę dodaj jak najszybciej następną cześć

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu dodajesz tak późno rozdziały ? Przecież to jest świetne !! <3 Dodawaj tak np. Co dwa dni. Bo my też nie możemy cie doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. dhfgdfhdfh BOSKIE *.* mam nadzieje ze to była ona fajnie by było!! i mam nadzieje ze Justinowi sie nic nie stanie :* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham too !!:D Ciekawe czy to była Rosie :D Czekam na kolenjy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. DAK KOLEJNY DZISIAJ ALBO JUTRO ALE BARDZO TAK ŁADNIE PROSZĘĘ

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajne . Pisz dalej . ;* POZDRO . ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wpadłam na Twojego bloga przypadkowo. Dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały od razu. To jest coś niesamowitego! Mogłabym czytać i czytać! Czekam na kolejny! Mam nadzieję, że bd dziś :)
    Pozdrawiam! Jesteś cudowna! :)

    OdpowiedzUsuń