Mimowolnie otworzyłem oczy i sięgnąłem ręką po mój dzwoniący telefon. Kto jest tak bezczelny żeby budzić mnie w środku nocy. Jeśli ten ktoś nie ma konkretnego powodu może liczyć się z tym, że spotkam go i włożę mu jego własny telefon w cztery litery.
-Halo -mruknąłem podirytowany.
-Bieber mam dla Ciebie zadanie -w słuchawce usłyszałem głos Colorada. Dzwonił tylko wtedy kiedy miał dla mnie poważne zlecenie wiążące się z dużą ilością pieniędzy.
-Co jest? -odpowiedziałem wyraźnie zainteresowany.
-Za dwa tygodnie masz mi dostarczyć leki uzależniające -ciekawie ciekawie -mruknąłem sam do siebie. -Łap kartkę i zapisuj -niechętnie odkryłem swoje prawie nagie ciało i podszedłem do biurka. Chwyciłem za długopis i kartkę. -Masz? -przytaknąłem-Lorafen, efedryna, sedam i lexotan. Wszystkiego po cztery paczki -zapisałem wszystko pośpiesznie koślawymi literami na kartce. Skąd ja mu wytrzasnę aptekę do obrabowania?!
-Jaka stawka? -zapytałem.
-Od każdego opakowania dostajesz sto pięćdziesiąt procent w zależności do ceny -odpowiedział.
-Dobra, ale powiedz mi ile kosztuje na przykład ten Lora...-zacząłem literować nazwę środku o którym nie miałem najmniejszego pojęcia.
-Lorafen. Ja sprzedaję za sto trzydzieści dolarów ty dostajesz sto sto dziewięćdziesiąt pięć -uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Szybkie i łatwe zarobienie kasy.
-Dobra wchodzę w to -odpowiedziałem pewnie.
-Zadzwonię za tydzień -zanim zdążyłem odpowiedzieć słyszałem sygnał w telefonie co oznaczało, że się rozłączył. Moja ekscytacja sięgała zenitu. Teraz muszę znaleźć jakiegoś frajera i jakąś dobrą firmę farmaceutyczną do obrabowania.
Nie mogąc dalej spać otworzyłem swojego laptopa. Zerknąłem na zegarek na którym widniała 3:07. Westchnąłem cicho i zalogowałem się na twittera. Przypadkowo wszedłem na profil Sky i dostrzegłem kilka tweetów, które niezmiernie mnie zainteresowały.
"Go away and don't come back asshole" -odejdź i nie wracaj dupku.
"Broken" -załamana.
"Promise to love you the best I can"- obiecuję kochać Cie najlepiej jak potrafię.
"You don't love me :(" -nie kochasz mnie.
Zaśmiałem się cicho pod nosem chociaż sam nie wiem dlaczego. Dodałem tylko jeden wpis: "You're everything for me "-jesteś dla mnie wszystkim. Wyłączyłem laptopa i odłożyłem go na bok. Ułożyłem się na łóżku i wpatrywałem się w sufit. Bieber masz niepoukładane w głowie.
-Też mi coś -szepnąłem sam do siebie. Porwałem spowrotem laptopa by coś sprawdzić. Wpisałem w wyszukiwarkę wszystkie najlepsze apteki znajdujące się w Los Angeles. Trafiłem na jedną z firm zajmującą się dostarczaniem leków na nerwicę i inne tego typu rzeczy. Otworzyłem stronę by lepiej się rozeznać. Roger Grey . Coś mi podpowiadało to nazwisko. Wytężyłem umysł i dopiero teraz zorientowałem się, że to był ojciec Sky. Chyba mam wspólniczkę.
Przekręciłem się na bok i dopiero teraz uświadomiłem sobie, że usnąłem z laptopem na brzuchu. Odłożyłem sprzęt na szafkę obok łóżka i wstałem. Zarzuciłem na siebie dresy i zszedłem do kuchni. Mojej matki nie było, ale to żadna nowość w końcu jest sobota kosmetyczka i fryzjer wzywają. Prychnąłem pod nosem. Wyciągnąłem z lodówki mleko, a z szafki płatki. Wsypałem garść do miski i zalałem zimnym mlekiem. Wolnym krokiem przeszedłem do salonu gdzie usiadłem na kanapie włączając telewizor. Jest sobota, Sky jest na mnie zła, a ja nie mam zamiaru siedzieć w domu. Przejechałem kciukiem po ekranie mojego iPhona i wybrałem numer do Chrisa. Był moim kumplem z czasów podstawówki.
-Halo? -usłyszałem zachrypnięty głos po drugiej stronie.
-Siema stary! Plany na dziś? -szczerze, to przeszedłbym się na jakąś imprezę. Nudzi mnie siedzenie w domu. Mam 19 lat, a zachowuję się jakbym miał co najmniej 30.
-Nie, a co kombinujesz? -Chris uwielbiał ostre melanże, chlanie do upadłego i wyrywanie lasek.
-Impreza? w MK? -był to jeden z najlepszych klubów w LA.
-Zawsze. To do zobaczenia o ósmej -rozłączył się. Krótko zwięźle i na temat.
Sky POV:
-Kate proszę! Proszę -któryś raz z rzędu próbowałam przekonać przyjaciółkę żeby wyszła z domu. Byłam wściekła i musiałam odreagować w jakiś sensowy sposób. Mam 19 lat i nie będę siedziała na tyłku z założonymi rękoma kiedy inni się bawią.
-Sky dobrze wiesz że nie mam humoru -westchnęła do telefonu.
-Katie, Kate, Katherina Susanna Wale będziesz siedziała w domu podczas kiedy inni się dobrze bawią? -wiedziałam, że tym sposobem wygrałam.
-Ehh no dobrze. Mogę wpaść do Ciebie wcześniej -odparła z nutką entuzjazmu w głosie.
-Jasne. Bądź jakoś o szóstej, od razu się przygotujemy -odparłam. Pożegnałam się z przyjaciółką i położyłam telefon obok siebie. Miałam zamiar się dzisiaj dobrze bawić. Z tego co wiem w MK jest dzisiaj impreza w sumie jak w każdą sobotę. Więc dzisiaj idę do najlepszego klubu w LA i bawię się na całego nie zważając na nic. Co to będzie za noc.
Dochodziła powoli godzina szósta. Wyrzuciłam z szafy pół ciuchów w poszukiwaniu czegoś w czym będę się odpowiednio prezentowała. Rodzice nie byli zadowoleni z mojego wypadu jednak mieli mało do gadania. Jestem już pełnoletnia i mam prawo wyjść ze znajomymi.
Zbiegłam na dół po schodach jak szalona. Byłam niesamowicie szczęśliwa z powodu dzisiejszego wieczoru. Musiałam pozbyć się z mojej głowy Justina. Swoją drogą nie odzywał się cały dzień co bardzo mnie zdziwiło.
-Cześć Sky -powiedziała moja przyjaciółka przechodząc przez próg mojego domu. Przywitałam się z nią całusem w policzek. Udałyśmy się do mojego pokoju.
-W czym idziesz? -zagadnęła.
-Myślałam o czarnych jeansach i srebrnym luźnym topie na grubych ramiączkach do tego czarne zabudowane szpilki. Co ty na to? -wskazałam na ubrania rozłożone na łóżku.
-Jestem za -uśmiechnęła się do mnie promiennie. Naprawdę miło jest ją widzieć uśmiechniętą, nie lubiłam kiedy się smuciła.
-A ty co na siebie zakładasz? -popatrzyłam na nią wyczekująco. Jest przepiękną dziewczyną o długich nogach i długich blond włosach. Zawsze zazdrościłam jej urody.
-Dostałam sukienkę od mamy i myślę, że będzie odpowiednia -sięgnęła ręką do torby, którą przyniosła i wyciągnęła z niej przepiękną sukienkę. Jest dość obcisła, do tego cała czarna. Zwykła, ale zwalała z nóg. Do tego miała czarne trampki na koturnie i złotą biżuterię.
Przygotowywałyśmy się dość długo i przez ten czas zdążyłyśmy wpić kilka drinków na rozluźnienie.
-Widziałaś się z Nickiem? -zapytałam.
-Tak. Rozmawiałam z nim jednak stwierdziłam, że nie jest warty mojej uwagi -szepnęła cicho.
-Przecież byliście tyle razem. -pokręciłam głową z niedowierzaniem.
-Bycie ze sobą to jedno, a zaufanie to drugie. Okłamał mnie i to nie było kłamstwo typu "Kochanie dzisiaj nie mogę przyjść bo pomagam ojcu, a w rzeczywistości był na imprezie". Sky on jest dealerem, a ja nie chce psuć sobie życia z kimś, kto uważa, że amfetamina, kokaina i marihuana to większe szczęście od bliskiej osoby -odparła ciężko biorąc kolejny łyk mojito.
-A jak u Ciebie i Biebera? -popatrzyła na mnie z chytrym uśmiechem.
-Raczej nici z nas -zrobiłam grymas, a Kate się zaśmiała, co potwierdzało, że jest trochę wstawiona.
-Ale pleciesz głupoty Sky. Przecież jakby mógł to by Cię tu i teraz przeleciał, uwierz mi -zaśmiała się sama na swoje słowa. A co jeśli faktycznie tak było, nie mam co sobie robić nadziei.
-Swoją drogą Sky wyglądasz jak modelka. Jakbym Cię na ulicy mijała to bym Cię nie poznała -język plątał się jej niesamowicie.
-Ja Ciebie też -Kate zakręciła swoje włosy i upięła w niesfornego kucyka, ja natomiast podtapirowałam trochę włosy i lekko zakręciłam nadając wygląd naturalnych fal.
-Chodźmy, taksówka już jest -powiedziałam do przyjaciółki. Zgarnęłam telefon, portfel i pomadkę z szafki i wrzuciłam do małej czarnej torebki. Wychodząc z domu Kate krzyknęła tylko "WOOOHOO" i z impetem wsiadła to żółtej taksówki. Podałam adres i po chwili znalazłyśmy się w centrum LA pod klubem MK z którego wydobywała się głośna muzyka. Tanecznym krokiem weszłyśmy do klubu i zajęłyśmy box przy ścianie. Zamówiłyśmy po drinku. Mimo iż w Stanach spożywanie alkoholu dozwolone jest od 21 lat, to i tak nam je sprzedano. To chyba kwestia dzisiejszego wyglądu.
-Sky chodźmy tańczyć -blondynka pociągnęła mnie ze sobą na środek parkietu gdzie zaczęłam poruszać się w rytm muzyki granej przez DJ'a.
Justin POV:
-Myślisz, że wyrwiemy jakieś panienki? -Chris kolejny raz zadawał mi to samo pytanie. Przytaknąłem mu tylko i wszedłem razem z nim do klubu. Od razu udaliśmy się do baru.
-Poproszę jedno Malibu -powiedziałem barmanowi.
-Dowód jest? -dziwne, nigdy w żadnym klubie mnie o to nie pytają. Sięgnąłem po portfel do tylniej kieszeni. Wyciągnąłem z niego mój podrabiany dowód i podałem mężczyźnie. Pokiwał twierdząco głową i po chwili dał mi drinka. Z jednego drinka zrobiło się sześć. Chris dotrzymywał mi towarzystwa w piciu.
-Stary patrz na tamte dwie -wskazał na dwie dziewczyny tańczące niedaleko nas. Brunetka i blondynka. Nie gustuję w blondynkach więc tą panienkę odstawie Chrisowi. Obserwowałem jak ciemnowłosa zarzuca swoimi biodrami raz w prawo raz w lewo poruszając przy tym rękoma. Były wstawione widać to po nich.
-Ja biorę blondyneczkę -zagadnął Chris patrząc na dziewczynę jak na pizze. Dosłownie pożerał ją wzrokiem. Po chwili obie dziewczyny zniknęły nam z pola widzenia.
Sky POV:
-Chodź idziemy pić -krzyknęłam do przyjaciółki ciągnąc ją za przedramię. Podeszłyśmy do naszego boxu, a skinieniem ręki przywołałam kelnera.
-Co podać? -uśmiechnął się do nas. Był niesamowicie przystojny, miał zniewalający uśmiech, tunele w uszach, a rękaw z tatuaży idealnie zdobił jego lewą rękę.
-Cztery mojito poproszę -uśmiechnęłam się do niego. Po chwili dostałyśmy swoje drinki.
-Ohh co za ulga -powiedziała Kate sącząc zimny trunek. -Muszę dzisiaj kogoś wyrwać -dopowiedziała po chwili.
-Myślę, że to dobry pomysł -uśmiechnęłam się do niej. Nie ma czasu na zamartwianie "co by było gdyby" Czas się bawić.
Tym razem to ja pociągnęłam Kate na parkiet. Bawiłyśmy się na całego z drinkami w ręku.
Justin POV:
Po jakimś czasie znowu dostrzegłem te dwie dziewczyny. Szturchnąłem Chris i skinieniem głowy wskazałem mu je. Chłopaku uśmiechnął się triumfalnie i po chwili zmierzaliśmy w ich kierunku. Objąłem brunetkę w biodrach. Nie protestowała więc przyciągnąłem ją do siebie najbliżej jak mogłem i zacząłem kołysać się razem z nią.
-Mam nadzieje, że możemy się przyłączyć -szepnąłem jej na ucho. W odpowiedzi dostałem tylko cichy chichot co dla mnie oznaczało zgodę. Po chwili nasz taniec stał się trochę bardziej drapieżny. Odciągnąłem ją na bok i przygwoździłem do ściany. Było zbyt ciemno bym mógł dostrzec jej twarz. Przejechałem nosem od jej szyi aż po żuchwę i policzek po czym bez większego namysłu wpiłem się w jej usta. Dziewczyna nie odmawiała tylko wręcz przeciwnie oddawała pocałunek. Wplotła ręce w moje włosy i działała.
Sky POV:
Nie wiem kim on był i szczerze mówiąc nie bardzo mnie to obchodziło. Nie dostrzegłam jego twarzy ponieważ było zbyt ciemno, a my byliśmy oddaleni od parkietu na którym migały lasery. Chłopak przejechał nosem po mojej szyi na co cicho jęknęłam. Przejechałam swoimi dłońmi po jego karku i wplotłam palce w jego włosy. Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
-Chodźmy się czegoś napić -szepnął mi do ucha muskając je przy tym.
-Tam jest nasz box -wskazałam ręką na stolik gdzie siedziała moja przyjaciółka i jej ofiara w postaci całkiem przystojnego chłopaka.
-Więc chodźmy -chwycił mnie za rękę i udaliśmy się w tamtą stronę. Zobaczyłam moją przyjaciółkę przyklejoną do chłopaka. Jej ręka spoczywała na jego torsie, a jedną nogę miała zarzuconą na jego kolana. Blondyn trzymał rękę na jej udzie co chwilę przesuwając ją od kolana aż po pupę. Po chwili poczułam ręce na swoich biodrach i spadłam na kogoś. Tym kimś okazał się być mój towarzysz.
Oparłam głowę na jego ramieniu, a usta przyssałam do jego szyi. Zrobiłam mu ogromną malinkę na co on się tylko uśmiechnął i jęknął cicho.
-Mhhh niedobra -syknął mi do ucha. Po chwili poczułam jak ssie moją szyje i lekko ją przygryza. Nie powiem co działo się wewnątrz mnie. Kelner postawił przed nami drinki, które chłopak musiał zamówić już wcześniej. Wypiłam dość spory łyk. Było to Malibu kokosowe jak się nie myliłam. Zaczęłam co raz mniej kontaktować co oznaczało tylko jedno -jestem pijana. Ręce chłopaka przesunęły się na moje pośladki zmuszając mnie bym usiadła przodem do niego. Tak też zrobiłam. Jutro i tak nic nie będę pamiętała więc dzisiaj mogę się zabawić. Zarzuciłam ręce na jego ramiona i oparłam swoje czoło o jego. Jego oczy przypominały mi oczy Justina. Wyrzuciłam szybko tę myśl z głowy i przyssałam się do chłopaka. Zjechałam dłońmi na końce jego koszuli i lekko ją podciągnęłam wkładając moje ręce. Umieściłam je na rozgrzanych plecach chłopaka i lekko wbiła paznokcie kiedy ten, postanowił mnie ugryźć w dolną wargę.
-Justin nie zamówiłeś nic dla nas? -albo się przesłyszałam albo usłyszałam imię "Justin". Niee, to na pewno musi być jakiś zbieg okoliczności przecież nie jeden Justin mieszka w LA.
-Sory stary ale wiesz -zaśmiał się i wtulając się moje piersi. Tam też zrobił malinkę.
-Sky mogłabyś mi podać moją torebkę? -usłyszałam głos Kate.
Bez perspektywy:
-Sky?!
-Justin?!
Krzyknęli do siebie w tym samym momencie. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że siedziała na kolanach chłopaka w którym była potwornie zakochana, a on nie mógł uwierzyć, że na jego kolanach siedzi ta sama zadziorna dziewczyna z twarzą anioła.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I JAK I JAK I JAK?! Uwielbiam ten rozdział *skromna ja*.
Przypadek? Nie sądzę.
Rozdział nieco dłuższy, ale głównie dlatego, że naglę do głowy przyszła mi wena, a palce same śmigały po klawiaturze. ♥
omg ale sie porobiło *.* ja chcem następny !!!! ♥
OdpowiedzUsuńBywaly lepsze :)
OdpowiedzUsuńOmg, swietne kiedy kolejny<3
OdpowiedzUsuńawww świetne to jest <33 czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńMasakra poprostu nie wiem co powiedzieć to to było ekstra <3
OdpowiedzUsuńKidy następny rozdział ?? Odpisz :)!!!
O BOZE !!! ZAJEBISTY !!! ^^ nie moge sie doczekać nn !! <3
OdpowiedzUsuńOOOO ŚWIETNE! NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO XD <3333
OdpowiedzUsuńZajebisty ;*
OdpowiedzUsuńHahahahahahhah . XD Ale beka .! Mega , świetnie piszesz . Szybko dodaj kolejny .!! POZDRO . ;*
OdpowiedzUsuńHdudidjdbsjs nie wierze kiedy nastepny nie moge sie doczekac :)
OdpowiedzUsuńAaaaaa .... kcham Too *.*
OdpowiedzUsuńCiekwe co zrobią , gdy już się dowiedzieli !! :DD
Czekam na NN ^.^
Czekam na NN <33
OdpowiedzUsuńNIESAMOWITY !!! *.*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ? :P
W TAKIM MOMENCIE !!! *__*
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO , CZEKAM NA NN !! ♥♥♥ :33
Jezuu.. Kocham Cię.. :*
OdpowiedzUsuńPoprostu cudne... :)
CZekan na nn.. :)
Kiedy kolejny odcinek ?
OdpowiedzUsuńAaaaaa ale świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego <3
Jestem @bieber_stach na tt <3
Hmmmmm MK jest z "W sercu Hollywood" wzorujesz się na tym?
OdpowiedzUsuń