Justin:
Wybiegłem jak oszalały z domu Sky. Po telefonie Marka nie mogłem pozbierać myśli. Taka okazja zdarza się bardzo rzadko. Mianowicie zadzwonił do mnie Mark, że dzisiaj mamy jedyną okazję żeby okraść jeden z największych magazynów w San Diego. Jego kumpel stoi dzisiaj na straży i ma wtyki więc może nam pomóc. Z drugiej strony miałem niesamowitą ochotę spędzić dzisiejsze popołudnie ze Sky. Ta dziewczyna działa na mnie jak narkotyk.
Oderwałem szybko myśli od niej by skupić się na swojej "pracy". Nawet nie zaglądając po drodze do domu udałem się autostradą prosto na miejsce. Po około dwóch godzinach dojechałem na miejsce zatrzymując się pod domem Marka.
-Siema stary -przywitałem się z nim. -Skąd nagle taka informacja?- zapytałem.
-Zadzwonił do mnie Sean i powiedział, że dzisiaj on i jego kumple stoją na straży. Po za tym to wisiał mi przysługę więc dlaczego mamy nie skorzystać? -uśmiechnął się pocierając dłonie.
-To widzę, że nieźle musiałeś mu pomóc, że teraz tak Ci się odpłaca -zaśmiałem się. Wiedziałem po części czym jeszcze zajmuje się Mark. Koleś ma niezły bagaż przeżyć. Po części dokłada się do tego to, że mieszkał w takiej, a nie innej dzielnicy w Nowym Yorku.
-Gdyby nie ja to teraz jedynie mógłbym go odwiedzać na cmentarzu -na samą myśl przeszły mnie dreszcze. Wiem, że Sean miał jakieś porachunki z mafią. Ja nigdy nie mógłbym wplątać się w takie gówno.
-Jedziemy na miejsce jakoś o dwudziestej drugiej. Sprzęt ten sam, ciuchy te same. Sean będzie chodził dookoła hali, damy mu cynk kiedy będziemy na miejscu on wtedy oddali się od jednego wejścia tak byśmy mogli się tam dostać i oszczędzić mu problemów. Co do kamer to tutaj masz mapę jak wszystko jest rozplanowane. Musisz uważać tylko przy piątym wejściu bo jest radar, nie daj się wykryć. Bierzemy dziesięć kartonów z iPhonami i dziesięć telewizorów, dodatkowo pięć Macbooków. Furgonetka będzie czekała na nas przy jednych drzwiach żebyśmy mogli bezpośrednio zanosić tam ładunek. Później wsiadamy do auta i nas nie ma. -przetwarzałem informacje. Po chwili pokiwałem głową w geście, że rozumiem. Mieliśmy jeszcze dwie godziny do rozpoczęcia całej akcji. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić więc wyciągnąłem swój telefon i zadzwoniłem do Sky.
-Halo? -usłyszałem delikatny głos po drugiej stronie.
-Cześć Sky -uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Cześć Justin. Coś się stało? -zapytała.
-Chciałem tylko zapytać czy będziesz miała jutro czas żeby się ze mną spotkać -tak Bieber przecież jest sama w domu i nie ma dużo zajęć.
-Zależy w jakiej sprawie -przyznam, że to było dziwne. Myślałem, że lubi spędzać czas w moim towarzystwie. Jednak jej humor zmienia się częściej niż każdej innej dziewczynie.
-Chciałem się po prostu spotkać z Tobą, ale widzę, że sprawia Ci to niesamowity problem -powiedziałem lekko podirytowany.
-O co Ci chodzi Bieber -powiedziała szorstko.
-O to, że ciągle masz ze mną jakiś problem. Jednego dnia płaczesz mi w ramionach i czuje, że mogę Ci ufać i Ty ufasz mi, a następnego dnia jesteś dla mnie oschła i wyzbyta wobec mnie jakichkolwiek uczuć i pomyśl czy jesteś wobec mnie fair -uniosłem się lekko.
-Nie moja wina, że jesteś dupkiem -o co jej w tym momencie chodzi.
-Co?! -przesadziła.
-To co słyszałeś -powiedziała obojętnie.
-Suka -syknąłem.
-Co powiedziałeś?
-To co słyszałaś -powiedziałem przedrzeźniając ją.
-Wal się Bieber -rzuciła.
-Wzajemnie- nie wiem w co ona pogrywa, ale zaczyta mnie to wkurzać.
-Nie mam ochoty z Tobą gadać, cześć -powiedziała i się rozłączyła. Miałem ochotę zwyzywać ją od najgorszych, ale nie zrobię tego.
Sky:
Dupek, dupek, dupe -to jedyne słowo które go określa. Sama nie wiem co się ze mną działo. Ale jestem kobietą i wina leży po jego stronie.
Rzuciłam telefonem o łóżko po czym sama na nie opadłam. Przekręciłam się na bok i zrobiłam się niesamowicie senna. Zasnęłam.
-Sky! Sky no chodź! -usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam postać która macha w moją stronę. Zobaczyłam, że to Justin. Złapałam go za rękę i razem biegliśmy przed siebie.
-Gdzie jesteśmy? -zapytałam uśmiechając się do niego.
-Robimy razem skok. Zapomniałaś? -popatrzył na mnie smutno. W tym momencie przypomniało mi się, że miałam zrobić z nim napad na jeden ze sklepów.
-Chodźmy -pociągnęłam go za sobą. Weszliśmy bocznym wejściem. Justin od razu zamazał kamery czarną farbą jednak tak, żeby go nikt nie rozpoznał. Ja zaczęłam wkładać do torby banknoty z kasy fiskalnej.
-Justin ile pieniędzy! -uśmiechnęłam się do niego kiedy otworzyłam sejf. Nic trudnego kiedy kartka z kodem schowana była pod jednym z kartonowych pudeł leżących obok.
-Bierz wszystko! -krzyknął do mnie i zaczął pakować sprzęt do swojej torby.
-Kurwa! Sky! -podbiegł przestraszony do mnie.
-Co się stało? -popatrzyłam na niego zdezorientowana. Wskazał kiwnięciem na drzwi. Stał w nich koleś, powoli przeszedł do półek. Powiedział mi, że mam uciekać i się nim nie przejmować jednak nie posłuchałam go.
-Wyłazić! Już! -krzyknął do nas. Justin przytrzymał mnie za ramię żebym się nie wychylała.
-Shh -przyłożył palec do moich ust.
-Przygód Wam brakuje?! -poczułam jak ktoś szarpnął mną. Znalazłam się w powietrzu. Justin momentalnie wstał.
-Nawet się chłopczyku nie wysilaj -powiedział patrząc na niego z nienawiścią. Justin zrobił krok w przód po czym przed jego twarzą znalazła się broń. Przyłożyłam sobie rękę do ust. Nie chciałam żeby ryzykował przeze mnie życie. Pokiwałam głową na boki po czym po moich policzkach poleciały łzy.
-Kurwa puść ją! -krzyknął Justin. Pierwszy raz widziałam żeby był w takim stanie i patrzył na kogoś z chęcią zabicia go.
-Bo co? Spoliczkujesz mnie gówniarzu? -zaśmiał się. Facet który trzymał mnie w swoich sidłach miał około czterdziestu lat. Był dość wysoki i gruby. Miał czarne, krótko ścięte włosy i zarost.
-Bo tego gorzko pożałujesz skurwielu -syknął Justin przez zęby zaciskając dłonie w pięści.
-Zabawne. Co takie możesz mi niby szczylu zrobić? -powiedział śmiejąc się mu prosto w twarz.
-Sprawić, że własna rodzina Cię nie pozna -syknął Justin. Poparzyli sobie prosto w oczy po czym facet kompletnie się tego nie spodziewając dostał w brzuch. Justin kopnął go z taką siłą, że poleciał na szafki za sobą odbijając się od nich i spadając na ziemię. Uwolniłam się z jego uścisku po podbiegłam do Justina chowając się za nim. Cała drżałam.
-Posłuchaj mnie teraz. Bierzesz te torby i uciekasz słyszysz? -popatrzył na mnie. Ujął moją twarz w dłonie, a na ustach złożył pocałunek. -Do zobaczenia Sky -uśmiechnął się do mnie.
-Nie zostawię Cię -popatrzyłam na niego ze łzami.
-Ratuj się, zrób to dla mnie -szepnął i mnie przytulił. Wzięłam torby i zaczęłam szybko oddalać się od Justina... usłyszałam strzał.
Obudziłam się cała zalana potem. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że jestem u siebie w pokoju. Szybko złapałam w rękę swój telefon który wskazywał drugą w nocy. Wstałam z łózka i zbiegłam na dół po schodach. Szybko zamknęłam drzwi i zsunęłam rolety. Przeszłam do kuchni, wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy i nalałam go sobie do szklanki. Miałam przeczucie, że coś jest nie tak. Napiłam się i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam do ręki telefon i napisałam wiadomość do Justina "Powiedz mi, że wszystko jest okej". Miałam wrażenie, że stało się coś złego. Nie czekając na jego odpowiedź położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
Obudziłam się przed ósmą. Wstałam z łóżka, związałam włosy w koka i zeszłam powoli na dół. Włączyłam telewizor żeby dowiedzieć się co nowego dzieje się na świecie.
-Dzisiaj w nocy w San Diego kilku zamaskowanych mężczyzn zrobiło napad na jedną z największych hali. W środku znajdowały się między innymi telefony komórkowe, laptopy i komputery. Sprawcy postanowili ukraść kilkanaście pudeł ze sprzętem. Jednak policja przyjechała w porę. Udało się złapać tylko dwóch, reszta uciekła z miejsca zdarzenia. Na miejscu jest nas reporter Scoot Carter.
Moje serce zaczęło szybciej bić. Wbiegłam na górę prawie potykając się o powietrze i wzięłam do ręki swój telefon. Miałam nadzieje zobaczyć tam wiadomość od Justina jednak nie widziałam znaczka koperty. Serce zaczęło mi szybciej bić. Wiem jak Justin pracował i wiem do czego był zdolny.....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Badababum tsss! urwałam w idealnym momencie a niech was ciekawość zżera.
PROSZĘ WAS WYSYŁAJCIE NAM WASZE FILMIKI -> http://www.twitlonger.com/show/n_1rjs96g
TO JEST MEGA WAŻNE!
LICZĘ NA WASZĄ OPINIE!
asjdfkljfkjfrjhrjhgjhhryurhj O MATKO JAKI ROZDZIAŁ JKJDFJHDFJJHDFHJDFHFJFHJDJDG JEZUUUUU CZEKAM NA KOLEJNY MAM NADZIEJE ZE BEDZIE COŚ OKOLO PIATKU/SOBOTY JHFHFHJDFS*.*
OdpowiedzUsuńDodaj kolejny :)
OdpowiedzUsuńZajebisty *.*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ? !0 _ O ♥♥♥ !! :DDD
no nie czemu w takim momencie ? :D superrrrr nie mogę sie doczekać nn!! ciekawe czy Justina złapali mam nadzieje ze nie :D
OdpowiedzUsuńŻeby przerwać w takim momencie?! Kobieto, nie masz uczuć hahahaha :D
OdpowiedzUsuńJezu, chcee następny eirodkhfngtoiaklrdfagv :3
Agrrr... DLACZEGO W TYM MOMENCIE ?!
OdpowiedzUsuńBŁAGAM DODAJ SZYBKO NN !!!
Dawaj następne : 3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
OdpowiedzUsuń