Ja, osoba, która przeważnie nie okazuje emocji innych niż złość, siedzi zupełnie rozklejona w ramionach chłopaka z którym do niedawna mogła sobie skoczyć do gardła. Jego przeszłość i teraźniejszość mnie w pewnym stopniu przerażała, ale obiecałam, że go nie opuszczę i tej obietnicy dotrzymam. Wiem, że on nie może dalej żyć takim życiem, postaram się mu to wybić z głowy. Może jest jakaś rzecz do której się lepiej nadaje niż okradanie innych ludzi. To co robił było złe, ale też jak postąpił by człowiek w kompletnej desperacji? Swoją drogą jego matka musi mieć nierówno pod sufitem skoro pozwoliła swojemu synowi tak postąpić.
Nie mam pojęcia ile tak siedzieliśmy, spojrzałam więc na zegarek, który znajdował się na ścianie. Wskazywał on 19:16 co oznacza, że minęły już dwie godziny. Wyswobodziłam się z uścisku Justina i spojrzałam na niego. Chłopak spał. Wyglądał przy tym niesamowicie słodko. Wstałam z kanapy i przykryłam go kocem, a sama zaczęłam sprzątań kubki z ławy.
Jak najciszej pomyłam naczynia po czym poszłam do swojego pokoju w celu zmycia makijażu i przebrania się w wygodniejsze ciuchy. Zeszłam na dół i usiadłam po drugiej stronie kanapy. Usiadłam bokiem tak, by mieć lepszy widok na chłopaka. Jego klatka piersiowa unosiła się powoli w górę po czym opadała na dół. Uśmiechnęłam się blado patrząc na jego rozczochrane włosy. Nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić. Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do okna i uchyliłam lekko żaluzje by móc zobaczyć kto stoi za drzwiami. Zobaczyłam Kate. Nie, nie, nie, tylko nie teraz.
Postanowiłam udawać, że nie ma mnie w domu. Popatrzyłam znowu przez okno i zobaczyłam jak Kate odchodzi zrezygnowana. Uff.
-Mmmm -usłyszałam ciche pomrukiwanie. Zobaczyłam Justina, który właśnie się przeciągał i przecierał oczy. -Dlaczego mnie nie obudziłaś? -popatrzył na mnie swoimi malutkimi oczkami. Oblizał usta, a mi momentalnie zrobiło się gorąco.
-Słodko spałeś nie miałam sumienia Cię budzić -uśmiechnęłam się idąc w jego stronę.
-Ładniej Ci bez makijażu -powiedział. Moja twarz poczerwieniała więc szybko spuściłam głowę na dół. -I jesteś słodka jak się rumienisz -miałam ochotę spłonąć.
-Jesteś może głodny? -szybko zmieniłam temat.
-Nie -powiedział po czym jego brzuch głośno się odezwał -No dobra może jednak jestem -marny z niego kłamca.
-Pizza? -zapytałam.
-To w takim razie zamówię -wyciągnął swojego iPhona z kieszeni i wybrał numer pizzeri. Zamówił dwie jedną dla siebie jedną dla mnie.
-Ile mam Ci oddać? -wzięłam do ręki portfel w celu wyciągnięcia pieniędzy.
-Ale za co? -odparł zdezorientowany.
-Za pizze -odpowiedziałam. Zaśmiał się słysząc to co powiedziałam.
-Odpłacisz mi się jak.... -przeciągnął. Przez głowę przeleciały mi różne myśli. -nalejesz mi czegoś do picia. -odetchnęłam z ulgą. -Ty chyba nie myślałaś, że ... -jego oczy momentalnie się rozszerzyły, wybuchnął smiechem.
-Dupek -rzuciłam w niego poduszką, która dostał w głowę.
-Radzę Ci uciekać masz przechlapane -wstał i rzucił się biegiem w moją stronę. Krzyknęłam i zaczęłam uciekać po schodach do swojego pokoju. Już miałam zamykać drzwi kiedy noga Justina znalazła się pomiędzy nimi a ścianą. Z całej siły próbowałam trzymać drzwi jednak wiadome jest to, że on ma więcej siły ode mnie. Poczułam jak popchnął mocniej drzwi a ja jak najszybciej uciekłam na koniec pokoju. Justin szybko znalazł się przy mnie, a ja nie miałam jakiejkolwiek możliwości ucieczki bo za mną znajdowała się ściana.
-Sky, Sky, Sky i co ja mam z tobą zrobić? -powiedział pochylając się nade mną. Przyparł swoje czoło do mojego i patrzył mi w oczy. Oboje dyszeliśmy. Mój wzrok co chwilę kierował się albo w jego oczy albo na jego usta, on za to widząc to oblizał swoje wargi po czym uśmiechnął się szeroko. Nagle poczułam, że Justin mnie podnosi. Wisiałam głową w dół. Zaczęłam go bić po tyłku żeby mnie puścił jednak na marne.
-Mam Cię, idziemy na dół, chce mi się pić -udał się ze mną w stronę kuchni. Ostrożnie schodził po schodach żebym przypadkiem mu nie spadła. Zaczęła mnie boleć głowa. To nie był dobry pomysł po tym jak dzisiaj uderzyłam w chodnik.
-Justin proszę postaw mnie -odparłam. Ból się nasilał.
-Przeproś za dupka -czy on nie rozumie, że boli mnie głowa? I że jak mnie nie postawi to mu zrobię krzywdę?
-Justin.... boli -syknęłam. Zacisnęłam szczękę i przymknęłam oczy. Chłopak postawił mnie na ziemi, a mi zakręciło się w głowie. Ulokował mnie na krześle. -Druga szafka od prawej strony, ta u góry. Tam jest paracetamol, daj mi go proszę i szklankę wody -powiedziałam. Otworzyłam oczy i podparłam głowę na ręce. Patrzyłam jak chłopak uwija się ze wszystkim. Postawił przede mną szklankę i jedną tabletkę. Popatrzył na mnie przejętym wzrokiem. Głaskał mnie lekko po plecach. Włożyłam tabletkę do ust i popiłam ją wodą. Ten lek, ma to do siebie, że działa w szybkim tempie więc już po chwili poczułam dużą ulgę.
-Przepraszam Sky -przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
-Już mi lepiej -uśmiechnęłam się lekko. -Puść mnie chce Ci nalać picia -powiedziałam kiedy próbowałam się uwolnić z jego uścisku jednak on uporczywie mnie trzymał.
-Już nie jestem spragniony -mruknął mi do ucha.
-Kłamiesz -przymrużyłam oczy patrząc na niego przez ramię.-Bieber! Puść mnie! -zaczęłam go szczypać jednak jego to nie ruszało.
-Co będę miał z tego, że Cię puszczę?
-Wszystko! Tylko puszczaj -wypaliłam bez wcześniejszego zastanowienia. Zadałam sobie sprawę, że teraz on może żądać ode mnie czegokolwiek sobie zażyczy. Rozluźnił więc uścisk, a ja podeszłam do blatu.
-Muszę w takim razie wymyślić coś sensownego -udawał, że myśli. Ja w tym czasie wyciągnęłam z lodówki dwie puszki Pepsi i udałam się do salonu. Justin poszedł w moje ślady.
-Otworzę! -krzyknął do mnie kiedy zadzwonił dzwonek. Włączyłam telewizor, a po chwili poczułam zapach pizzy, która już spoczywała na moich kolanach.
-Smacznego -powiedział otwierając pudełko. Jego oczy momentalnie się zaświeciły tak, jakby pierwszy raz w życiu widział pizzę.
-Smacznego -urwałam jeden kawałek i włożyłam sobie do ust. Zauważyłam, że Justin najpierw obwąchał swój kawałek, a dopiero później wziął kęsa. Popatrzyłam na niego dziwnie na co on wzruszył ramionami. Przeskakiwałam z kanału na kanał aż zdecydowałam się zostawić na MTV.
Po trzech kawałkach poczułam się pełna, a Justin dalej jadł. Jakim cudem jest taki chudy, a je tyle co dinozaur?
-Czemu nie jesz? -popatrzył na mnie dziwnie. Odłożył swoje puste pudełko na stolik natomiast w moim znajdowały się jeszcze 3 kawałki.
-Jestem pełna -odparłam klepiąc się bo brzuchu. -Będę gruba -podniosłam lekko do góry koszulkę i zaczęłam naciągać sobie skórę na brzuchu robiąc dziwne miny. Zakryłam szybko brzuch widząc jak Justin się ślini. Swoją drogą był cały brudny na twarzy od sosu pomidorowego.
-Brudas -powiedziałam patrząc na niego. Uniosłam rękę i zaczęłam kciukiem wycierać okolice jego ust.
-Odezwała się ta czysta -zrobił to samo co ja. Zaczęłam się śmiać z naszej głupoty. Widok przekomiczny, ja skupiająca się na wycieraniu twarzy Justina, Justin skupiający się na wycieraniu mojej twarzy. Oderwałam rękę od jego twarzy, a on dalej kontynuował. Tyle, że teraz kciukiem lekko pocierał mój policzek patrząc mi w oczy.
-Wisisz mi coś -powiedział. Miałam nadzieję na jakąś amnezje czy coś w tym stylu jednak mam za duże wymagania.
-Odpuść mi błagam -złożyłam ręce i popatrzyłam na niego z miną szczeniaczka.
-Pomyślmy.... nie -uśmiechnął się do mnie wrogo. -Co może taka ślicznotka jak ty zrobić dla mnie? -powiedział zbliżając się do mnie. Czułam narastające ciepło w moim ciele, a w brzuchu pojawiły się motylki. Ujął moją twarz w ręce po czym... pocałował mnie w czoło. -Teraz twoja kolej tyle, że w policzek -odwrócił swoją twarz bokiem i palcem wskazał miejsce. Zbliżyłam się by pocałować go w policzek jednak od jak najszybciej odwrócił twarz w moją stronę przez co moje usta zetknęły się z jego. Zdezorientowana szybko się od niego odsunęłam. Uśmiechnął się zwycięsko.
-Dupek -złożyłam ręce na piersiach i opadłam ciężko na kanapę. Udawałam obrażoną i z udawaną złością patrzyłam w ekran. Nie chodzi o to, ze mi się nie podobało, tylko znamy się naprawdę krótko.
-Jesteś zła? -zapytał. Nic nie odpowiedziałam tylko dalej tępo wpatrywałam się w obraz przede mną. -Sky .. -mruknął. Odwróciłam twarz w drugą stronę tak by na niego nie spojrzeć.
-W takim razie chyba już pójdę -wstał z kanapy zabierając po drodze swoją kurtkę. Tak naprawdę nie byłam na niego obrażona po prostu nie chce żeby wiedział, że może sobie na wszystko pozwalać.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak uderza rękoma o kierownice po czym odjeżdża. Pozamykałam wszystkie drzwi, zsunęłam rolety i poszłam na górę. Położyłam się wygodnie w łóżku i wzięłam do ręki laptopa. Zalogowałam się na facebooka i twittera. Zobaczyłam, że Justin dodał mnie do obserwowanych. Weszłam na stronę główną i zaczęłam przeglądać tweety, zaktualizowałam nowe i zobaczyłam tam ciekawy wpis "@justinbieber guess what? I cant' fall in love ".. Miałam mieszane uczucia. "@BlueSky Lost in confusion, like an illusion" -dodałam coś od siebie już miałam się wylogować kiedy zobaczyłam co napisał Justin @justinbieber it's hard but I'll try and try and try.. you'll be mine. Poczułam ukłucie w środku. Czyli miał kogoś na oku. Zamknęłam laptopa, zgasiłam światło i najzwyczajniej w świecie położyłam się spać.
Obudziłam się rano w tragicznym humorze, nie miałam ochoty na pójście do szkoły więc dzisiaj też zostanę w domu. Rodziców nie ma.. zawszę mogę powiedzieć, że poczułam się bardzo źle i nie miałam siły nawet na wyjście z łóżka. Przekręciłam się na bok w celu wstania. Podniosłam się z łóżka i powoli udałam się na dół do kuchni. Nalałam soku do szklanki i udałam się do salonu. Usiadłam w tym samym miejscu co wczoraj Justin i przykryłam się kocem pod którym wczoraj spał. Włączyłam pierwszy lepszy kanał i patrzyłam się bez cienia zainteresowania. Mój telefon zaczął wibrować, odebrałam i dosłownie przez pięć sekund porozmawiałam z mamą. Chciał wiedzieć tylko co u mnie i czy sobie radzę. Tak mamo, jest świetnie. Zmieniłam pozycje na leżącą i za chwilę znowu pogrążyłam się w śnie. Obudziły mnie wibracje telefonu który już dawał o sobie znać jakąś godzinę temu. Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam godzinę jedenastą. Odblokowałam ekran, miałam 7 nieodebranych połączeń od Justina i 21 wiadomości. Zaczęłam odczytywać każą z nich, były tam pytania dlaczego mnie nie ma, co się dzieje i że się martwi. Nawet napisał, że mam się go spodziewać po szkolę. Odpisałam mu krótkie "Nie martw się i nie fatyguj, nic mi nie jest". W odpowiedzi otrzymałam tylko smutną minkę. Widocznie wziął sobie na poważnie to, że jestem na niego obrażona. Stwierdziłam, że pora się ubrać. Udałam się do swojego pokoju i wyciągnęłam z szafy czarne jeansy, biały podkoszulek i bordową bluzę. Ubrałam się i nie widziałam sensu żeby się malować skoro i tak cały dzień przesiedzę w domu. Zeszłam na dół, zgarnęłam lody z zamrażarki i znowu usiadłam przed telewizorem. Tak zleciało mi kilka godzin na kompletnym nic nierobieniu.
-Sky! -ktoś uporczywie zaczął dobijać się do moich drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Kate i Justina.
-No? -odparłam bez żadnych emocji.
-Jesteś chora? Coś się stało? -chwyciła mnie za ramiona.
-Nie chciało mi się iść do szkoły nie wiedziałam, że to taki skandal -uniosłam ręce do góry w geście obrony.
-Ty jesteś nienormalna! Justin to Ciebie wydzwaniał i pisał -czy ona naprawdę myśli, że ja nie wiem jak działa telefon?
-Wiem Kate, mam telefon -odparłam. Nie miałam ochoty na ich towarzystwo. -Przepraszam nie chce Was wyrzucać, ale chce być sama -uśmiechnęłam się blado.
-Jak wolisz -Kate posmutniała i wyszła. Justin nawet nie drgnął.
-O co chodzi? -popatrzyłam na niego.
-Nie rozumiem -pokręciłam głową na boki.
-Przecież widzę, że jesteś na mnie zła -chwycił mnie za ramiona. Popatrzyłam na niego.
-Justin nie jestem zła, po prostu... -nie dane mi było dokończyć ponieważ jego telefon zadzwonił.
-Tak...- Tak jadę... -Ile!? Żartujesz?! -Będę za dziesięć minut! -najwyraźniej był czymś bardzo podekscytowany. Pewnie jego nowa miłość do niego zadzwoniła.
-Przepraszam muszę lecieć, ale ci nie odpuszczę -mrugnął do mnie.
-Taa pozdrów dziewczynę -pomachałam mu szepcząc sama do siebie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na na na nie mogę wam za dużo powiedzieć ale w najbliższych rozdziałach będzie się działo :)
Musicie troszkę poczekać :)
ajć. Że musiałaś zakończyć akurat w takim momencie . Czekam na nn. ;*
OdpowiedzUsuńTo jest super ! Trafiłam na to przypadkowo , ale nie pożałowałam !! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńWgl , Każdy czeka na więcej !! :33
To jest zajebiste , CZEKAMY NA WIĘCEJ JAK NAJSZYBCIEJ !! ^.^ ;** ♥♥♥♥ !!
Super się czyta ;) sama przyjemność,wszystko ma sens . A zakończyłaś w takim momencie .. no wiesz <3
OdpowiedzUsuńAjajaj *,*
OdpowiedzUsuńSuper, że na to trafiłam ;>
Dlaczego w tym momencie ? ;D Pisz szybko nn ;)
JA CHCE WIĘCEJ TERAZ, JUŻ NATYCHMIAST!!!
Pozdrawiam i życzę duużo weny
Zuza ;*
PS. Możesz usunąć weryfikacje? Nie sądzę by ktoś był automatem ;)
zajebiste ;**
OdpowiedzUsuńŚwietnie! :) Czekam na NN
OdpowiedzUsuńno nie musiałaś zakończyć w takim momencie... :D czekam na NN ~~ @Claudiaa95
OdpowiedzUsuńOdcineek boski !! Musiałaś skończyc w takim momencie ? xDD
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze szybko dodasz nowy rozdział.
` Pepek.
suuupppppeeeeerrrr!!! czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDawaj następne : 3
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NASTĘPNE! SZYBKO :(((((((((((
OdpowiedzUsuńsuper !! bardzo fajnie piszesz<3 i te napięcia pomiędzy nimi:) jeny... ile emocji :D
OdpowiedzUsuńzapraszam :
www.ryzykujac-zycie.blog.pl