piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 3

Chodziłam bez celu po centrum handlowym w LA. W głowie siedział mi tylko Justin. Nie mogłam zrozumieć dlaczego tak się zachowuje. Raz jest dobitnie irytujący, a za chwilę bezczelny i opryskliwy. Jednak ujmuje mnie w nim jedna rzecz... uśmiech. Lubię kiedy się uśmiecha. Może to dziwne bo nie darzę go wielką sympatią, ale ma najpiękniejszy uśmiech pod słońcem. Jestem strasznie ciekawa co ukrywa, nie wygląda na przestępce ani członka jakiegoś gangu. Normalny nastolatek. Jednak o czym mówiła ta kobieta... Justin! Ile razy mam Ci mówić żebyś z tym skończył
Te słowa znowu pojawiły się w mojej głowie Gdyby nie ja to byśmy żyli w takiej samej nędzy jak kiedyś! Mam przez to rozumieć, że Justin nie zawsze miał dobrze w życiu? Nie znałam go w prawdzie, ale sądząc po ubraniach i samochodzie potrafiłam stwierdzić, że ma trochę pieniędzy.
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu:
-Halo? -odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Sky możesz mi powiedzieć gdzie Ty się podziewasz? -ile czasu minęło odkąd jestem w galerii? Popatrzyłam na zegarek na którym widniała godzina ósma.
-Jestem w galerii za chwilę będę w domu -odparłam i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Wyszłam z budynku i udałam się w stronę domu. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam pierwszą piosenkę z listy. Przeszłam kilkadziesiąt metrów kiedy usłyszałam klakson, odwróciłam głowę i zobaczyłam auto Justina. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Wsiadaj -powiedział obojętnie.
-Nie dzięki, przejdę się -uśmiechnęłam się fałszywie i ruszyłam dalej.
-Sky przepraszam -wysiadł z auta i podbiegł do mnie. -Mam za dużo na głowie nie powinienem był się na Tobie wyżywać -brzmiało to zaskakująco prawdziwie, a w jego oczach dostrzegłam smutek i skruchę.
-Tak właściwie dlaczego mnie przepraszasz? -ewidentnie zaskoczyło go moje pytanie, potarł kark lekko kręcąc głową.
-Nie wiem Sky, nic już nie wiem -odparł smutno.
-Justin każdy problem ma jakieś wyjście nie musisz od razu reagować złością -złapałam go za nadgarstek zmuszając tym samym żeby na mnie popatrzył. Tym razem to on nie wiedział co ma odpowiedzieć, stał i patrzył mi się prosto w oczy. Momentalnie zerwał się i podszedł do auta.
-Chodź podwiozę Cię -uśmiechnął się słabo i wszedł do środka. Poddałam się i wsiadłam razem z nim.
-Wybaczam Ci -odparłam po chwili. Spojrzał na mnie zdezorientowany. Uśmiechnęłam się do niego promiennie pokazując tym, że na prawdę to zrobiłam. Po chwili on sam się uśmiechnął. -Powiesz mi teraz co się stało? -zachęciłam go.
-Przepraszam Sky, ale nie mogę -skrzywił się.
-Nie możesz czy nie chcesz?
-Nie chcę i nie mogę. Może za jakiś czas kiedy poznam Cię lepiej, ale też nie obiecuję -ta odpowiedź miała mnie w pełni usatysfakcjonować bo kiedy miałam otwierać usta on mnie wyprzedził -Tak po prostu będzie lepiej -uśmiechnął się, a po chwili auto się zatrzymało. Zorientowałam się, że stoimy pod moim domem.
-Wychodzi na to, że już jesteśmy -odparł -Do jutra Sky -uśmiechnął się. Patrzyłam na niego dłuższą chwile...ale musiałam już iść.
-Ta, do jutra -otworzyłam drzwi od samochodu po czym wysiadłam i nimi trzasnęłam. Usłyszałam jak Justin  odjeżdża.
Weszłam do domu zamykając za sobą drzwi. Ściągnęłam trampki i udałam się schodami na górę.
-Sky z kim przyjechałaś? -usłyszałam głos taty za sobą.
-Zero zbędnych pytań. Kolega, nie nie jestem z nim idę do siebie, dobranoc -rzuciłam i szybko pobiegłam do siebie unikając jakichkolwiek pytań. Rzuciłam torbę koło biurka i zgarnęłam z niego laptopa. Usiadłam wygodnie na łóżku i otworzyłam go. Włączyłam facebooka i od razu dostałam wiadomość.
Od Justin Bieber:
"Jeszcze raz przepraszam :)"

"Nie masz za co, zdarza się"

"Mogę Cię w ramach rekompensaty podrzucić jutro do szkoły?"
"Kusząca propozycja :)"
"O której zaczynasz lekcje?"

"O 8 tak jak zawsze"

"Będę o 7:30 pod twoim domem nie spóźnij się :)"

"Po co tak wcześniej?"
"Zobaczysz. Nie jedz dużo na śniadanie. Dobranoc Sky"

Miałam mu odpisać kiedy znaczek z online zmienił się na offline. Ciekawe skąd taka nagła zmiana co do mojej osoby. Zaskakująco szybko się do mnie przekonał, a jeszcze dziś rano wyzywaliśmy się na szkolnym korytarzu. Wyłączyłam laptopa i stwierdziłam, że dziś położę się wcześniej. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Od razu zasnęłam.

-Sky, Sky już 7 chyba nie chcesz spóźnić się do szkoły -poczułam szturchanie, a po chwili moje ciało przeszedł zimny dreszcz, nie miałam na sobie pościeli.
-Która godzina? -mruknęłam powoli rozchylając powieki.
-Siódma -głos mojej mamy podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Od razu stanęłam na równe nogi i podbiegłam do szafy. Zaczęłam wyrzucać z niej wszystkie rzeczy pomrukując co chwilę że to nie pasuje, albo jest brzydkie.
-Sky możesz mi powiedzieć co ty robisz? -mama założyła ręce na piersiach i patrzyła na mnie z rozbawioną miną.
-Szukam ubrań? -popatrzyłam na nią jak na idiotkę. Racja, zazwyczaj ubierałam się w pierwsze lepsze ciuchy zupełnie nie dbając o to jak wyglądam.
-Weź jasne jeansy i białą bokserkę do tego ubierz te swoje białe trampki i rozpuść włosy, tak wyglądasz bardzo dziewczęco -czy ja się przesłyszałam czy własna matka doradza mi jak mam się ubrać? Wzięłam to co mi powiedziała i szybko się przebrałam i umalowałam. Spojrzałam na zegarek, było dwadzieścia pięć po. No świetnie.
-Pa mamo! -krzyknęłam biorąc w rękę jabłko i wyszłam z domu. Na podjeździe czekał na mnie Justin. Co dziwne nie był w aucie tylko przed nim i opierał się o maskę. Miał na sobie czarne spodnie, które swoją drogą spadały z jego pośladków, białą koszulkę z krótkim rękawkiem z dekoltem w serek i białe Supry. Na nosie miał czarne okulary, a jego włosy były w perfekcyjnym nieładzie.
-Cześć -powitał mnie szerokim uśmiechem.
-Cześć -odwzajemniłam uśmiech i już chciałam wsiadać do środka kiedy mnie uprzedził otwierając mi drzwi -Dzięki -speszyłam się i szybko wsiadłam do auta. Spostrzegłam, że moja mama obserwuje nas z okna z wielkim uśmiechem. Nie wiem o co jej chodziło, przecież to tylko kolega.
-Jedziemy na śniadanie -pojawił się po chwili obok mnie.
-Nie jestem głodna -skłamałam po czym mój brzuch przestał współpracować i głośno się odezwał.
-Oh czyżby? -Justin zaczął się śmiać, a ja zrobiłam się cała czerwona.
Jechaliśmy w kompletnej ciszy przez jakieś pięć minut po czym zatrzymaliśmy się pod małą restauracją.
-Co ty na małe wagary?
-Cały dzień z Tobą? Chyba żartujesz! -zaśmiałam się jednak on wyglądał śmiertelnie poważnie. -Ty mówisz serio?
-A wyglądam jakbym żartował?
-W sumie... to okej -zobaczyłam uśmiech na jego twarzy. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do środka. Restauracja miała swoją drogą ciekawy wystrój, pomieszczenie było w kolorze beżu, a meble i stoliki wraz z krzesłami były białe. Minimalizm tego miejsca był urzekający.
-Ładnie prawda? -Justin zwrócił się w moją stronę.
-Bardzo- uśmiechnęłam się do niego i podążyłam za nim do stolika. Po chwili pojawiła się kelnerka z Menu.
-Na co masz ochotę? -jedynym posiłkiem jaki wchodził w grę były gofry z polewą i gałką lodów do tego sok pomarańczowy.
-Na bombę kaloryczną czyli gofry i sok pomarańczowy -odparłam.
-Ja wezmę to samo -zgodził się ze mną i gestem przywołał kelnerkę.
-Dwie porcje gofrów z polewą, lodami i bitą śmietaną do tego dwa razy sok pomarańczowy -dziewczyna szybko zapisała i udała się w stronę kuchni.
Mój wzrok był skierowany we wszystkie części lokalu tylko nie na Justina, krępował mnie jego wzrok.
-Nie wiedziałem, że aż tak onieśmielam -zaśmiał się promiennie.
-C-co? -popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-Nie wiedziałem, że aż tak Cię peszę -i tu mnie miał. Czy ja mam wypisane wszystkie uczucia na twarz? Sama nie wiem dlaczego tak się zachowywałam. Zazwyczaj rozmawiałam z płcią przeciwną bez żadnego skrępowania, dosłownie o wszystkim, ale przy nim czuję się inaczej.
Schowałam twarz w dłonie kręcąc nią na boki. Justin nie przestawał się ze mnie śmiać. Zażenowałam się swoją osobą jeszcze bardziej, spuściłam twarz w dół i zawzięcie obserwowałam swoje trampki.
-Jesteś słodka kiedy się rumienisz -wtedy moje policzki dosłownie spłonęły, czułam się jakbym siedziała na środku pustyni w temperaturze nie do zniesienia.
-A ty jesteś dupkiem -syknęłam cicho przez zęby.
-Ale i tak mnie lubisz -usłyszał. Moje dłonie zaczęły się pocić, nie wiedziałam, że aż tak na niego reaguje, przecież był zwykłym dupkiem, tak mi się przynajmniej wydawało.
-Proszę -usłyszałam głos kelnerki i zobaczyłam przed sobą dość nietypowe śniadanie.
-Smacznego -mruknęłam w stronę Justina.
-Smacznego Sky -wzięłam do ręki nóż i widelec, jakoś nie specjalnie miałam ochotę jeść rękoma, za bardzo mnie to krępowało. Justin wziął w rękę jednego gofra i ugryzł go, kiedy odsunął od siebie smakołyk zobaczyłam, że ma wąsy z bitej śmietany. Wybuchnęłam śmiechem podając mu serwetkę.
-Wiesz, wolałbym gdybyś zdziała cuda swoimi ustami -mrugnął do mnie. Zakrztusiłam się momentalnie, wzięłam spory łyk soku i klepnęłam się kilka razy w klatkę piersiową.
-Wszystko okej? -spojrzałam na niego. Nie, nic nie było okej przebiegło mi przez myśl.
-Tak -wzięłam kolejny kawałek do ust i powoli go przeżuwałam. Zaczęłam się zastanawiać jak przebiegnie nasza znajomość, wierzę w to, że gdzieś w głębi Justin jest troskliwym chłopakiem. Moja osoba zaczyna się do niego przekonywać chociaż znam go trzy dni.
-O czym myślisz? -wyrwał mnie z przemyśleń.
-O wszystkim i o niczym -zbyłam go nie chcąc odpowiadać na pytanie.
-Pozwolisz, że po śniadaniu zabiorę Cię w ciekawe miejsce -zdziwiło mnie to, przecież niedawno się tu przeprowadził, a znał tak dobrze to miasto.
-Jakim cudem znasz tak dobrze Los Angeles skoro jesteś tutaj od niedawna?
-Mieszkam tutaj od zawsze tylko widzisz, kiedyś było tak, że nie było mnie stać na zamieszkanie w prawie samym centrum miasta aniołów -uśmiechnął się słabo.
-Opowiesz mi o tym? -zapytałam.
-Jasne, ale nie tutaj. Widzę, że już skończyłaś, możemy jechać? -pokiwałam twierdząco głową. Justin zapłacił za śniadanie i wsiedliśmy do jego auta. Przejechaliśmy obrzeżami LA w celu uniknięcia korków. Jechaliśmy w stronę góry Lee na której znajdował się najsłynniejszy znak HOLLYWOOD. Skręciliśmy jednak w prawo w drogę która nie prowadziła do owego miejsca. Zatrzymaliśmy się i wysiedliśmy z auta.
-Chodź za mną -podał mi swoją rękę, którą złapałam. Usiedliśmy pod drzewem na jednej ze skał.
-Teraz możesz mi opowiedzieć -uśmiechnęłam się do niego. Widziałam, że intensywnie nad tym myśli.
-Kiedy miałem 2 lata mój tata opuścił mnie i moją mamę, zostaliśmy zupełnie sami wraz z dziadkami, jednak oni mieszkają w Stratford i mam z nimi słaby kontakt. Moja mama pracowała na dwie zmiany żeby nas utrzymać a i tak nie dawała rady. Kiedy jednak ja znalazłem pracę zaczęło nam się powodzić lepiej. Z każdym rokiem żyło nam się o niebo lepiej, a kiedy mieliśmy już wystarczającą sumę pieniędzy przenieśliśmy się bardziej do centrum miasta. -zastanawiało mnie tylko jedno, dlaczego nie określił tego jak pracuje i co z jego tatą.
-Co z twoim tatą?
-Nie wiem, jedyną jaką informacje o nim mam to, że nadal ćpa i pije. Nie chce go znać -opuścił głowę w dół. Poczułam ukłucie w sercu, zrobiło mi się go szkoda bo w końcu ja miałam pełną rodzinę, a on miał tylko mamę. Przysunęłam się do niego i objęłam rękoma, położyłam głowę na jego ramieniu, a ręką zataczałam małe kółka na jego plecach. Najwyraźniej zdziwił się moim zachowaniem, ale po chwili sam mnie objął i wtulił się w moje ramiona. Poczułam coś mokrego na sobie po czym zorientowałam się, ze Justin właśnie płacze.
-Shhh.. -pogłaskałam go po głowie na co on jeszcze mocniej mnie przycisnął do siebie. Potrzebował wsparcia i zrozumienia.
-Najgorsze jest to, że własna matka ma mnie w dupie i liczą się dla niej tylko moje pieniądze -wyszeptał mi do ucha.
-Skąd to wiesz?
-Widzę. Kiedyś potrafiłem z nią rozmawiać, teraz? Teraz zależy jej tylko na tym żeby dobrze się prezentować.
Nic już nie mówiłam, po prostu go przytulałam. Nie mogę uwierzyć, że w moich ramionach jest ten sam chłopak który jeszcze niedawno nazwał mnie "dziwką". Jak bardzo pozory mogą mylić.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na na na na na na na na na YEAH GIRL!
Wyszedł teledysk do All Around The World w którym jest POLSKA!
Mam nadzieje, że rozdział przypadnie Wam do gustu.
Nie sprawdzałam błędów ani nic jestem za bardzo zmęczona :)
LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE :)

7 komentarzy:

  1. końcówka była trochę smutna :( czekam na NN ! ;) ~ Claudiaa95 ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. więcej. czekam. <3 podobają mi się.
    yeah, Polska w AATW. ♡ i like it.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz kolejny..albo najepiej go juz dodaj...to jest po prostu zajebiste..< 3 czekam na nastepny..!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek super !! Końcówka boskaa :d Pisz dalej.
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe .!!!! Czekam na nn .!! POZDRI . ;* kocham to opowiadanie i ciebie też kocham . <3

    OdpowiedzUsuń