wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 1

Kolejny dzień z rzędu obudziły mnie wrzaski dochodzące z dołu. Casper i moja mama od kilku dni nic innego nie robili tylko całe dnie spędzali na kłótniach denerwując tym przy okazji mnie i tatę.
Mój brat właśnie przechodził załamanie nerwowe, zostawiła go dziewczyna i na dodatek wyrzucili go z pracy więc automatycznie zamieszkał u nas.
Nie wiem jak to jest być zakochaną ponieważ jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Miałam jednego chłopaka jakoś w siódmej klasie, ale teraz wiem, że nie był on tym, za którego oddałabym życie.

-Możecie się wreszcie zamknąć?!-krzyknęłam wbiegając do kuchni. Mam już tego dość, ja też mam swoją cierpliwość, ale mama mogła by mu już dać spokój, a on jak przystało na 22-letniego chłopaka wziąć się za życie. To nie koniec świata, tak mi się wydaje.
-Sky jak ty się wyrażasz?!- z matką miałam przeciętne kontakty, nigdy w jakiś znaczący sposób nie odczuwałam potrzeby zwierzania się jej czy coś, wolałam pogadać z tatą.
-Jak człowiek. Dałabyś mu w końcu spokój, jeździsz po nim jak po psie, a ty Casper, to że wylali Cię z pracy to nie koniec świata, a co do Julie jak widać nie zasługiwała na Ciebie. Więc proszę z łaski swojej dajcie sobie na wstrzymanie i przestańcie robić z tego domu burdel bo już rzygać się chce -powiedziałam praktycznie na jednym wydechu. Moja mama oczywiście nic sobie z tego powodu nie zrobiła i zlała mój monolog za to mój brat obrażony poszedł do siebie do pokoju.
-Nie życzę sobie żebyś odzywała się w ten sposób Sky -usłyszałam głos mamy za sobą.
-A ja nie życzę sobie żebyście z tego domu codziennie dzicz robili- trzasnęłam drzwiami od lodówki i wyszłam z kuchni.

Był jakoś środek roku szkolnego, a ja zwykłam nie przykładać się do nauki. Nie czułam potrzeby uczenia się. Moje oceny w zupełności mi wystarczały. Nie moja wina, że z natury jestem leniwa i buntownicza za razem.

Przepchnęłam się przez tłum nastolatków, który zawzięcie na coś patrzył. Dobiłam się do samego środka całej sytuacji i zobaczyłam Josha kłócącego się z jakimś drugim chłopakiem. Chyba był nowy.
-To że jesteś nowy nie znaczy, że masz się panoszyć jak bóg wie kto po tej szkole- Josh stał z nim twarzą w twarz. Nie zobaczyłam twarzy chłopaka bo miał na głowie fullcap a na to naciągnięty kaptur bluzy.
-Stary weź na wstrzymanie, coś Ci się chyba pomyliło bo to ty na mnie wpadłeś. Ale że jesteś ślepy to już nie moja wina więc odbij- odpyskował po czym wkładając ręce do kieszeni poszedł gdzieś w stronę głównego korytarza.
-Szmata- syknął Josh przez zęby. Josh to jeden z popularniejszych chłopaków w szkole, który zawsze szuka guza albo nabija go innym.
-Sky! Sky!- odwróciłam się w stronę Kate, która biegła wymachując do mnie rękoma.
-Co jest?- nie byłam dzisiaj w nastroju żeby słuchać jej opowiadań o tym kogo ona nie poznała, gdzie nie poznała i co z nim robiła.
-Widziałaś tego nowego chłopaka? Jakiś dziwak. Łazi od rana w kapturze na głowie i nie mogę zobaczyć nawet jego buzi -a nie mówiłam? Od zbędnej odpowiedzi uratował mnie dzwonek, który zasygnalizował rozpoczęcie moich lekcji. Pierwsza była historia.
Weszłam do sali jako jedna z ostatnich, pani Jones popatrzyła na mnie spod swoich grubych szkieł wskazując ręką żebym do niej podeszła.
-Tak? -powiedziałam całkiem obojętnie. Wiedziałam co mnie czeka. Znowu posadzi mnie w kozie za nic.
-Masz przygotowany referat? -cholera! całkowicie o nim zapomniałam. No świetnie.
-Wie pani bo wynikła taka niespodziewana sytuacja i rozumie pani bo jak.. -nie dane mi było do kończyć bo do klasy wbiegł chłopak.
-Sory, spóźniłem się tak wiem- jego postawa mnie rozbawiła. Po wielkim wejściu, przeszedł jak gdyby nigdy nic i usiadł w ławce
-Bieber!Albo w tej chwili wstaniesz i przeprosisz za swoje zachowanie albo przesiedzisz całą lekcje u dyrektora -Starsza kobieta podniosła się z krzesła i spojrzała wrogo na chłopaka. Ja na jego miejscu bym przeprosiła bo wizja przesiedzenia całej godziny z Harrisonem nie bardzo mi się widziała.
-Przepraszam- burknął pod nosem i usiadł spowrotem.
-Siadaj Grey i daj mi żyć chociaż ty jedna- w myślach dziękowałam Bieberowi że wybawił mnie z opresji swoim debilizmem.
Spojrzałam w okno i zobaczyłam wielką ulewę, która co chwilę narastała. No świetnie.
-Skończ pierdolić kobieto- usłyszałam ciche przekleństwa obok siebie.
-Radze Ci się zamknąć ona ma lepszy słuch niż ci się wydaje -syknęłam do Biebera na co on tylko się zaśmiał i pokręcił głową.
-Bieber i Grey macie coś do powiedzenia? Może odpowiecie na moje poprzednie pytanie? -popatrzyła na nas jak na dwójkę idiotów -Tak myślałam więc z łaski swojej zamknijcie jadaczki i dajcie mi prowadzić lekcje. 

Przepychałam się przez tłum nastolatków do wyjścia. Myśl, że za chwilę spędzę 20 minut w deszczu jakoś nie bardzo mnie uszczęśliwiała.
Po wyjściu z budynku uderzyła we mnie fala zimna i krople spadające z nieba. Naciągnęłam kaptur na głowę i ruszyłam w stronę domu.
-Może cię podwiozę?- usłyszałam obok siebie znajomy głos. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam czarnego Range Rovera w którym siedział Bieber.
-Nie dzięki, przejdę się- ruszyłam dalej przed siebie jednak nie dane mi było zrobić następny krok bo siłą zostałam zaciągnięta do auta.
-Czy Ciebie za przeproszeniem do końca popieprzyło?!- krzyknęłam do niego jednocześnie ściągając kaptur z głowy.
-Sky i po co te nerwy? Wolisz iść w taką ulewę?- odrzekł jak najbardziej spokojnie.
-Nawet nie wiesz gdzie mieszkam- prychnęłam do niego przyjmując wygodną mi pozycje.
-Wiesz liczyłem na to, że mi powiesz- uśmiechnął się do mnie. Teraz dopiero dostrzegłam, że jest bardzo przystojny. Miał włosy w odcieniu ciemnego blondu pomieszane z jasnym brązem, ciemno-brązowe wręcz niekiedy czarne oczy i szeroki uśmiech. -Zrób zdjęcie będzie na dłużej- rzucił do mnie śmiejąc się pod nosem.
-Dupek -szepnęłam jakby sama do siebie. -Skręć w Rodeo Drive i zatrzymaj się obok cukierni.
Dalszą drogę przejechaliśmy w zupełniej ciszy. Zatrzymaliśmy się pod cukiernią Chucka obok której znajdował się mój dom.
-Dzięki...yyy?- popatrzyłam na niego zdezorientowana bo nie wiedziałam nawet jak ma na imię.
-Justin- uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Tak dzięki Justin, ale to nie zmienia faktu że jesteś dupkiem- wystawiłam mu język i jak najszybciej opuściłam auto.
-Jeszcze się policzymy- krzyknął za mną.



11 komentarzy:

  1. cuuuuuudowny rozdzial *,* zapowiada sie niezla historia :) czekam juz na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  2. DAWAJ NASTĘPNY Oo

    OdpowiedzUsuń
  3. no swietny..;D Czekamy na nastepny..^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się na ciekawe opowiadanie tylko że, ten początek już w jakimś opowiadaniu widziałam. :D Ale nie ważne, na pewno będę czytać dalej czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz dużo opowiadań zaczyna się w podobny sposób :) Nie kopiowałam nic nie byłabym do tego zdolna :)

      Usuń
  5. mogłabyś mnie informować o nowych? xx @middleofbelieve

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym żeby było tak na żywo *__*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiste *.* zastanów się czy dalej chcesz tu pisać bo bardziej by Ci się opłacało napisać książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwwww ♥ Nie nadaje się do tego uwierz mi :D Ale będę pisała tutaj przy tym zostanę <3

      Usuń
  8. Rozdział jest świetny. Po prostu świetny.
    Z niecierpliwością czekam na następny.
    Zauważyłam kilka błędów interpunkcyjnych, lecz są to tylko niuanse, tak myślę, ale ja niestety jestem maniakiem, jeśli chodzi o interpunkcję.
    To chyba byłoby na tyle z mojej strony.
    Czekam x
    @luvyadraco
    PS. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?

    OdpowiedzUsuń