Justin:
Obudziłem się rano w świetnym humorze i od razu przypomniałem sobie wczorajszy wieczór. Czyli oficjalnie byliśmy parą? Tak, zdecydowanie tak. Ale nie będę się rozczulał. Kocham ją i chyba to jest najważniejsze. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę ją w pewnym sensie wykorzystać. Do ukończenia zadania zostało mi 10 dni. Niestety padło na ojca Sky, ma jedną z największych hal magazynowych z lekami. Znajomość z dziewczyną przyniesie mi tylko dodatkowe informacje. Nie chce jej wykorzystać, ale muszę. Szczerze ją kocham i nie jestem z nią tylko z tego powodu. Zaczęliśmy się spotykać jeszcze przed tym.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej czarne spodnie, białą męską bokserkę i koszulę w kratę. Szybki prysznic, ułożenie fryzury, ubranie się -byłem gotowy do wyjścia. Nałożyłem na nogi swoje ulubione czarne Supry, a na głowę włożyłem snapbacka z Fly Society Skywriter. Zbiegłem na dół do kuchni i chwyciłem jabłko. Jak przypuszczałem matka jeszcze spała. W sumie po co miała wstawać jak to ja w tej rodzinie zarabiam na życie, a ona bawi się za moje pieniądze. Cokolwiek.
Wsiadłem do swojego RR i odjechałem z podjazdu udając się pod szkołę. Sky jechała z Kate i pewnie opowiadały sobie o ich miłosnych przeżyciach- dziewczyny.
Moje włączone radio zmieniło piosenkę na dźwięk mojego telefonu. Jednym guzikiem na masce odebrałem połączenie do Colorado.
-Cześć młody -powiedział.
-Co jest? -zapytałem.
-Masz już coś ciekawego? -odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Roger Grey mówi Ci to coś? -zagadnąłem.
-Czy to nie koleś, który ma hurtownie z lekami?
-Dokładnie ten sam -chrząknąłem.
-Jestem z Ciebie dumny Bieber -powiedział z dumą w głosie.
-Super -powiedziałem z sarkazmem. -Sory, ale właśnie wchodzę do szkoły -powiedziałem i rozłączyłem się. Zaparkowałem na wolnym miejscu i wysiadłem z auta.
-Hej Jay -usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem mojego kumpla Chrisa. Co on tutaj robił?
-Co ty tu? -popatrzyłem na niego dziwnie.
-Przepisałem się -wyszczerzył się. Jeszcze do niedawna miał odrutowane zęby i długie włosy. Zmienił się.
-Po chuj na koniec roku? -Zaśmiałem się.
-Mój związek z Kate się rozwija kto wie, może wkrótce ją przelecę -mrugnął.
-Jeśli chcesz, żeby Sky urwała Ci jaja to proszę bardzo -wiem do czego zdolna była moja dziewczyna i jak reagowała kiedy ktoś ją wkurzy.
-Daj spokój Biebs widzę, że Cię serio ostatnio pojebało -klepną mnie w ramię z miną typu "żal mi Cię stary".
-Idzie twoja panienka -zakomunikowałem. Moja z resztą też. Za blondynką zmierzała szatynka wpychając swoją kurteczkę do torebki. Wyglądało to przekomicznie.
-Chris! -zawołała Kate i rzuciła mu się na szyje. Sky nie podnosiła wzroku dopóki na mnie nie wpadła.
-Jezu Justin! -złapała się w miejscu gdzie leży serce tak, jakby to miało jej pomóc.
-Cześć skarbie -pocałowałem ją w policzek.Wyglądała pięknie jak zawsze. Miała rozpuszczone włosy, które były lekko pofalowane, jasne jeansy opinały jej idealne nogi, biały top uwydatniał biust, a nogi zdobiły białe conversy.
-Zrób zdjęcie będzie na dłużej -wystawił mi język uderzając mnie lekko w czoło.
-Osz ty! Lepiej uciekaj! -krzyknąłem. Brunetka krzyknęła i rzuciła się do ucieczki. Ruszyłem za nią goniąc ją przez labirynt uczniów. Biegła przed siebie nie patrząc czy kogoś przewróci czy nie. Zatrzymałem się i dałem jej uciec obserwując w którą stronę biegnie. Przeszedłem przez szereg drzew i stanąłem w miejscu. Sky odwróciła się w przeciwną stronę wypatrując jak przypuszczam -mnie.
-Mam Cię! -złapałem ją w pasie i podniosłem do góry.
-Nie strasz mnie dupku! -walnęła mnie w ramię.
-Jak mnie nazwałaś? -podniosłem brew do góry i położyłem ją na ziemi, ale nie wypuściłem z objęć.
-Kochanie? -popatrzyła na mnie jak na idiotę.
-Ja Ci dam kochanie. Słyszałem -lekko ją połaskotałem na co zaczęła się wiercić.
-Jak słyszałeś to po co pytasz?
-Też Cię kocham -powiedziałem.
-A kto powiedział, że ja Cie kocham? -założyła ręce na piersiach.
-Widzę, że ktoś tu jest zadziorny -przygryzłem lekko płatek jej lewego ucha na co jęknęła.
-Wal się Bieber -po raz kolejny dzisiaj uderzyła mnie.
-Ahh księżniczko ranisz mnie -złapałem się za serce.
-Wmawiaj sobie, Bieber -pokiwała głową.
-Co Cię dzisiaj ugryzło? -zapytałem.
-Ty -wystawiła mi język, ale szybko tego pożałowała kiedy złapałem go między zęby i lekko przygryzłem.
-Fuj jesteś obrzydliwy -zaczęła wycierać swoją twarz patrząc na mnie z mordem w oczach.
-Możliwe -złapałem ją za nadgarstki i pocałowałem pierwszy raz dzisiaj. -Mmm wiśniowa -oblizałem usta smakując jej pomadki. Zadzwonił dzwonek, a my rozeszliśmy się do swoich klas.
Szedłem wolno korytarzem mijając śpieszących się na lekcje uczniów. Mi osobiście nigdzie się nie śpieszyło, jestem typem człowiek, który ma zawsze czas w tych sprawach. Otworzyłem swoją szafkę i wyciągnąłem z niej podręcznik do matematyki. Zatrzasnąłem ją z hukiem i udałem się w kierunku sali 74.
-Stary przelecę ją zobaczysz -stanąłem za filarem i przysłuchiwałem się rozmowie.
-Kurwa, koleś nie dasz rady, ona chodzi z Bieberem -moje oczy momentalnie rozszerzyły się, czy oni mówili o mojej Sky?
-On jest takim frajerem -rozpoznałem głos Jadena. -A za to jego laska ma taki tyłek i takie nogi że uh! -jęknął. Przysięgam, że jak powie jeszcze jedno słowo jego zęby rozsypią się po podłodze.
-Wiem stary, ale to jest niewykonalne -ciemnoskóry koleś pokręcił głową.
-Zakład?
-Jeśli ją przelecisz ja daje ci sto dolarów, a jeśli nie ty mi je dajesz. Masz czas do końca semestru -podali sobie ręce w zgodzie. Kiedy murzyn odszedł od Jadena wyszedłem zza filara.
-Ładnie to tak zakładać się o moją dziewczynę Smith? -podszedłem do niego i pchnąłem go na ścianę. -Pytam się kurwa o coś! -uderzyłem go w klatkę piersiową. Stał oniemiały i nie wiedział co ma zrobić. Brawo, kozaku.
-O czym ty mówisz? -splunął.
-Dobrze wiem, że moja dziewczyna jest zajebiście seksowna, ale radziłbym Ci trzymać z dala od niej te brudne łapska -uderzyłem go po raz kolejny.
-Sto dolarów piechotą nie chodzi. Zobaczysz przelecę ją jeszcze przed tobą- powiedział pewnie. Puściłem książki, które trzymałem w ręku i uderzyłem go z pięści w brzuch. Zaczął kaszleć i jęczeć.
-Odszczekaj to! -krzyknąłem dając mu z kolanka w brzuch.
-Zapomnij Bieber -splunął. Kopnąłem go po raz kolejny tym razem w przyrodzenie by bolało bardziej.
-Posłuchaj mnie, nikt nigdy w moim towarzystwie i po za nim nie będzie mówił o mojej dziewczynie jak o towarze. Ona nie jest warta sto dolców jest warta cały świat i twój mały penis może się schować w lesie. Jesteś żałosny Smith wiesz? Pierdol się ty razem z twoim kumplem bo kiedy go spotkam nakopie mu tak samo jak tobie. -chwyciłem go za jego szpanerską basebollówkę i rzuciłem go o ścianę tak, że jęknął z bólu.
-Nauczysz się obchodzić z dziewczynami -warknąłem i odszedłem do sali.
-Przepraszam za spóźnienie -burknąłem pod nosem i usiadłem w ostatniej ławce środkowego rzędu. Teraz miałem przedmioty artystyczne więc nie musiałem zwracać na nic uwagi. Po ok. 15 minutach do sali weszła ciemnowłosa kobieta, ale zlałem to i powróciłem do szperania po internecie.
-Justin, pan dyrektor chce Cię widzieć -podniosłem tyłek leniwie z krzesła. Każdy posyłał mi pytające spojrzenie. Odkąd tutaj jestem nie odwiedziłem jeszcze gabinetu dyrektora.
-Dzień do... -otworzyłem drzwi i zobaczyłem w środku prawdopodobnie dyrektora i kogo? Jadena.
-Siadaj Bieber -wskazał na miejsce obok tego leszcza. Z hukiem opadłem na krzesło na co Cowel, przeczytałem to z jego plakietki, przewrócił oczami. Przejechałem wzrokiem po pomieszczeniu i zatrzymałem się na wielkim plakacie Lakersów. Zaśmiałem się pod nosem.
-Coś nie tak panie Bieber? -zapytał szorstko.
-Jest idealnie -rzuciłem chamsko.
-Wezwałem Was tutaj ponieważ pan woźny zawiadomił mnie o waszej bójce. Więc możecie mi powiedzieć o co chodzi? -złączył swoje ręce i położył przed sobą na biurku.
-Niech ten tutaj powie jak się z dziewczynami obchodzi jak z towarem, frajer -wskazałem gestem głowy w kierunku Smitha.
-Nie odzywaj się Bieber bo gówno wiesz, a się udzielasz -warknął.
-Jak nie chcesz mieć ryja obitego to stul tą dziecięcą mordę -powiedziałem podniesionym głosem.
-Dość! -krzyknął dyrektor uderzając rękoma w biurko. -Wy dwaj w sobotę za karę będziecie grabić liście w ogrodzie szkolnym! Do widzenia -powiedział podirytowany i kazał nam wyjść. Wstałem z krzesła i wyszedłem trzaskając drzwiami. Chuj Ci w dupe.
-Co się stało? -podbiegła do mnie Sky i chwyciła za rękę. Uderzyłem z całej siły ręką w szafkę. Wszyscy uczniowie na korytarzu patrzyli się na mnie dziwnie.
-Nic -warknąłem.
-Justin... -powiedziała delikatnie łapiąc mnie drugą ręką.
-Nie, nie Justin! Daj mi spokój do cholery -odepchnąłem ją i poszedłem przed siebie.
Sky's POV:
Dupek
dupek
dupek...
Oszołomiona oparłam się o szafki i wzięłam głęboki wdech. Przetarłam twarz rękoma i westchnęłam. O nie..
Szybkim ruchem odepchnęłam się i pobiegłam za nim. Na pewno nie zostawię go w takim stanie. Muszę się dowiedzieć o co chodzi.
-Justin! -krzyknęłam kiedy zobaczyłam jak przechodzi przez parking. Nie odwrócił się nawet w moją stronę. Podbiegłam szybko do niego i chwyciłam za rękę.
-Nie do jasnej cholery nie zostawię Cię w spokoju. Powiedz mi co się stało. Miałeś być ze mną szczery pamiętasz? -zatkałam mu usta dłonią i powiedziałam. Przywarł swoim ciałem do mojego i oparł swoje czoło o moje.
-Nie mogę słuchać jak mówią takie rzeczy o kimś na kim mi zależy -powiedział łagodniej.
-O czym ty mówisz? -zapytałam.
-Sky, Jaden się o Ciebie założył -żołądek podskoczył mi do gardła. A to kutas. Wydawał się być na prawdę miły.. szkoda, że tylko wydawał.
-Powoli nic nie rozumiem -patrzyłam na niego zaszokowana.
-Sky, założyli się o sto dolarów, że Jaden Cię przeleci -to wbiło mnie w ziemie. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Czułam się jak kamień.
Nic nie czułam...
Kompletnie nic...
-Co Cię dzisiaj ugryzło? -zapytałem.
-Ty -wystawiła mi język, ale szybko tego pożałowała kiedy złapałem go między zęby i lekko przygryzłem.
-Fuj jesteś obrzydliwy -zaczęła wycierać swoją twarz patrząc na mnie z mordem w oczach.
-Możliwe -złapałem ją za nadgarstki i pocałowałem pierwszy raz dzisiaj. -Mmm wiśniowa -oblizałem usta smakując jej pomadki. Zadzwonił dzwonek, a my rozeszliśmy się do swoich klas.
Szedłem wolno korytarzem mijając śpieszących się na lekcje uczniów. Mi osobiście nigdzie się nie śpieszyło, jestem typem człowiek, który ma zawsze czas w tych sprawach. Otworzyłem swoją szafkę i wyciągnąłem z niej podręcznik do matematyki. Zatrzasnąłem ją z hukiem i udałem się w kierunku sali 74.
-Stary przelecę ją zobaczysz -stanąłem za filarem i przysłuchiwałem się rozmowie.
-Kurwa, koleś nie dasz rady, ona chodzi z Bieberem -moje oczy momentalnie rozszerzyły się, czy oni mówili o mojej Sky?
-On jest takim frajerem -rozpoznałem głos Jadena. -A za to jego laska ma taki tyłek i takie nogi że uh! -jęknął. Przysięgam, że jak powie jeszcze jedno słowo jego zęby rozsypią się po podłodze.
-Wiem stary, ale to jest niewykonalne -ciemnoskóry koleś pokręcił głową.
-Zakład?
-Jeśli ją przelecisz ja daje ci sto dolarów, a jeśli nie ty mi je dajesz. Masz czas do końca semestru -podali sobie ręce w zgodzie. Kiedy murzyn odszedł od Jadena wyszedłem zza filara.
-Ładnie to tak zakładać się o moją dziewczynę Smith? -podszedłem do niego i pchnąłem go na ścianę. -Pytam się kurwa o coś! -uderzyłem go w klatkę piersiową. Stał oniemiały i nie wiedział co ma zrobić. Brawo, kozaku.
-O czym ty mówisz? -splunął.
-Dobrze wiem, że moja dziewczyna jest zajebiście seksowna, ale radziłbym Ci trzymać z dala od niej te brudne łapska -uderzyłem go po raz kolejny.
-Sto dolarów piechotą nie chodzi. Zobaczysz przelecę ją jeszcze przed tobą- powiedział pewnie. Puściłem książki, które trzymałem w ręku i uderzyłem go z pięści w brzuch. Zaczął kaszleć i jęczeć.
-Odszczekaj to! -krzyknąłem dając mu z kolanka w brzuch.
-Zapomnij Bieber -splunął. Kopnąłem go po raz kolejny tym razem w przyrodzenie by bolało bardziej.
-Posłuchaj mnie, nikt nigdy w moim towarzystwie i po za nim nie będzie mówił o mojej dziewczynie jak o towarze. Ona nie jest warta sto dolców jest warta cały świat i twój mały penis może się schować w lesie. Jesteś żałosny Smith wiesz? Pierdol się ty razem z twoim kumplem bo kiedy go spotkam nakopie mu tak samo jak tobie. -chwyciłem go za jego szpanerską basebollówkę i rzuciłem go o ścianę tak, że jęknął z bólu.
-Nauczysz się obchodzić z dziewczynami -warknąłem i odszedłem do sali.
-Przepraszam za spóźnienie -burknąłem pod nosem i usiadłem w ostatniej ławce środkowego rzędu. Teraz miałem przedmioty artystyczne więc nie musiałem zwracać na nic uwagi. Po ok. 15 minutach do sali weszła ciemnowłosa kobieta, ale zlałem to i powróciłem do szperania po internecie.
-Justin, pan dyrektor chce Cię widzieć -podniosłem tyłek leniwie z krzesła. Każdy posyłał mi pytające spojrzenie. Odkąd tutaj jestem nie odwiedziłem jeszcze gabinetu dyrektora.
-Dzień do... -otworzyłem drzwi i zobaczyłem w środku prawdopodobnie dyrektora i kogo? Jadena.
-Siadaj Bieber -wskazał na miejsce obok tego leszcza. Z hukiem opadłem na krzesło na co Cowel, przeczytałem to z jego plakietki, przewrócił oczami. Przejechałem wzrokiem po pomieszczeniu i zatrzymałem się na wielkim plakacie Lakersów. Zaśmiałem się pod nosem.
-Coś nie tak panie Bieber? -zapytał szorstko.
-Jest idealnie -rzuciłem chamsko.
-Wezwałem Was tutaj ponieważ pan woźny zawiadomił mnie o waszej bójce. Więc możecie mi powiedzieć o co chodzi? -złączył swoje ręce i położył przed sobą na biurku.
-Niech ten tutaj powie jak się z dziewczynami obchodzi jak z towarem, frajer -wskazałem gestem głowy w kierunku Smitha.
-Nie odzywaj się Bieber bo gówno wiesz, a się udzielasz -warknął.
-Jak nie chcesz mieć ryja obitego to stul tą dziecięcą mordę -powiedziałem podniesionym głosem.
-Dość! -krzyknął dyrektor uderzając rękoma w biurko. -Wy dwaj w sobotę za karę będziecie grabić liście w ogrodzie szkolnym! Do widzenia -powiedział podirytowany i kazał nam wyjść. Wstałem z krzesła i wyszedłem trzaskając drzwiami. Chuj Ci w dupe.
-Co się stało? -podbiegła do mnie Sky i chwyciła za rękę. Uderzyłem z całej siły ręką w szafkę. Wszyscy uczniowie na korytarzu patrzyli się na mnie dziwnie.
-Nic -warknąłem.
-Justin... -powiedziała delikatnie łapiąc mnie drugą ręką.
-Nie, nie Justin! Daj mi spokój do cholery -odepchnąłem ją i poszedłem przed siebie.
Sky's POV:
Dupek
dupek
dupek...
Oszołomiona oparłam się o szafki i wzięłam głęboki wdech. Przetarłam twarz rękoma i westchnęłam. O nie..
Szybkim ruchem odepchnęłam się i pobiegłam za nim. Na pewno nie zostawię go w takim stanie. Muszę się dowiedzieć o co chodzi.
-Justin! -krzyknęłam kiedy zobaczyłam jak przechodzi przez parking. Nie odwrócił się nawet w moją stronę. Podbiegłam szybko do niego i chwyciłam za rękę.
-Nie do jasnej cholery nie zostawię Cię w spokoju. Powiedz mi co się stało. Miałeś być ze mną szczery pamiętasz? -zatkałam mu usta dłonią i powiedziałam. Przywarł swoim ciałem do mojego i oparł swoje czoło o moje.
-Nie mogę słuchać jak mówią takie rzeczy o kimś na kim mi zależy -powiedział łagodniej.
-O czym ty mówisz? -zapytałam.
-Sky, Jaden się o Ciebie założył -żołądek podskoczył mi do gardła. A to kutas. Wydawał się być na prawdę miły.. szkoda, że tylko wydawał.
-Powoli nic nie rozumiem -patrzyłam na niego zaszokowana.
-Sky, założyli się o sto dolarów, że Jaden Cię przeleci -to wbiło mnie w ziemie. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Czułam się jak kamień.
Nic nie czułam...
Kompletnie nic...
~*~
Badababum tsss....
Zaczynałam pisać ten rozdział jak było zaledwie 31 tysięcy odsłon bloga, a teraz jest prawie 35....O.o
Badababum tsss....
Zaczynałam pisać ten rozdział jak było zaledwie 31 tysięcy odsłon bloga, a teraz jest prawie 35....O.o
Nie wiem jak mam Wam dziękować za wytrwałość...
Obiecuję poprawę..
I tak wiem, że krótki, ale nic na to nie poradzę... nie mam wg. czasu pomimo tego, że są już wakacje...
Zajebisty! Kiedy kolejny? :*
OdpowiedzUsuńBoskie *_* czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńjbvzjdcnvxckjv <3 kiedy kolejny ? :*
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny...Nie moge sie doczekac!! Piszesz cucdnie..>3
OdpowiedzUsuńekstra! czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńlololololol :o
OdpowiedzUsuńJEZU!! Kocham twojego bloga.Piszesz tak ciekawie. Cały czas sprawdzam czy dodałaś nowy rozdział.Jak czytam to się uśmiecham ha ha ha. Więc proszę o kolejny,ale nieco dłuższy heh <33
OdpowiedzUsuńMEGGAAAA...!!!!>3
OdpowiedzUsuńKckckckkcckkc mocno że tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńona nie tłumaczy...xd
Usuńtyle emocji xd ale uważam że Sky jest trochę za chaosja dla Justia jako swojego chłopaka... nie może był oka niego milsza i kochansza dla swojego chłopaka? TO TAKA RADA ;) xx
OdpowiedzUsuń